Pani (Mama) bardzo, bardzo sympatyczna. Zdecydowały się na starszego kota "bo przecież takie są mniej poszukiwane" no i maja doświadczenie ze starszymi kotkami po swoich dwóch rezydentach [*] [*]. Starsza Duża na emeryturze, więc Jadzia nie będzie długo sama. W domu jest jeszcze uroczy, rudy świniaczek morski o imieniu Kubuś. W razie wyjazdu kociskiem zajmie się "na dochodzącego" blisko mieszkająca rodzina.
Rezydentów (jeden odszedł w wieku 14 lat, a drugi też był wiekowy) prowadziła lecznica na Ożarowskiej, a w nagłych wypadkach Panie korzystały z lecznicy przy Powstańców Śląskich (całodobowa). Oba kicie zostały przygarnięte jako kociaczki.
Panie nie zamierzają wypuszczać Jadzi, mają świadomość, że kot + otwarte okno = kłopoty (wietrzenie tylko pod kontrolą). Gdy zaczęłam mówić o uchylnych oknach, Pani przerwała mi "wiem, że kot się może zawiesić"

Karmę kupowały przez net, lub leczniczą u weta. Nie ma mowy o kitkacie/whiskasie. Rezydenci dostawali m.in. Hillsa. Pani dopytywała, co Jadzia je obecnie, żeby jej zapewnić jedzonko, do jakiego jest przyzwyczajona. Wyjaśniłam, że w schronie pewnie je tańsze karmy (?) i że na początku może grymasić przy lepszych.
Wyjaśniłam też, że na początku Jadzia może być wystraszona i zestresowana, uprzedziłam o możliwych kłopotach kuwetkowych - Panie są tego świadome i na to przygotowane.
Rozmawiałyśmy także o sterylce, wyjaśniłam dlaczego w Warszawie, a nie w Łodzi. Pani w tej kwestii również "uświadomiona"

Co bardzo sympatyczne, Pani dopytywała się czy Jadzia reaguje na imię, czy to JEJ imię, czy tylko ot tak nadane. Nie jest wykluczone, że w przyszłości Jadzia będzie miała kociego kolegę/koleżankę z Palucha

Reasumując - ode mnie TRZY RAZY TAK!