Ja-Ba pisze:Jeśli ci ludzie po roku ot tak zwrócili kotkę to znaczy że nigdy jej nie pokochali, nigdy nie była im bliska, nigdy nic dla nich nie znaczyła. A jesli tak - to nigdy TA KOTKA nie była z nimi szczęśliwa. Dobrze że ją oddali bo jest szansa na znalezienie jej dom ku który ja pokocha i nie bedzie musiała spędzić zycia wśród ludzi obojętnych, nie darzących jej żadnym dobrym uczuciem.
Usłyszeliśmy od poprzednich "rodziców"(???), że Klusia nie dogadywała się z ich synkiem. Sprawa jest dla mnie tym bardziej niejasna, że oni wcześniej mieli kota, synek powinien już wiedzieć, że to nie zabawka etc. TYmczasem tutaj słyszeliśmy, że kot robi się agresywny - jednocześnie jednak przyznali, że dzieciak ją trochę męczył, i Klusia nabrała nawyków chowania się i uciekania.
Początkowo chciałam im nagadać tak, żeby w lustro nie mogli spojrzeć. Na szczęście przez pierwszy dzień baba miała wyłączony telefon, a potem sprawy szybko ruszyły dalej... Klusia spędziła jedną noc u nas - dwie rezydentki na nią fukały, ona nie pozostawała dłużna. Nie pozwoliła się do siebie w ogóle zbliżyć. Postawiła cały dom na nogi. Pani w ciąży, poza tym, co napisała Kinga, dodała, że "kota nie weźmie z powrotem, bo zagraża jej i rodzinie"!!!!!!

Dzięki Bogu znalazł się dom już nazajutrz - i kolejną noc Klusia spędziła u Magdy - nowej mamy. Zawieźliśmy kotę, a ta już po kwadransie siedziała u Magdy na rękach i mruczała. Żadnych ucieczek. Idzie trzeci tydzień - kot śpi z pańcią, od obcych stroni, ale nie ma żadnej schizy. Je ładnie, załatwia się i wszystko jest pięknie. Przez trzy dni jeździliśmy ją karmić, gdy pańcia wyjechała - sama przychodziła po drapanie!
Magda nastawia się na zatrzymanie Klusi na stałe - trzymajcie kciuki, żeby dziewczynom się ułożyło jak najlepiej
