Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
biuna pisze:wygląda jak marna prowokacja.
occhiverdi pisze:Każdemu z Was taka sytuacja mogła i moze sie przytrafić.
Dlaczego właśnie Tobie się to przytrafiło? Bo przez nieuwagę i lekkomyślność rozjechałaś kota. Mogłaś wysiąść, "oczyścić" teren i dopiero wtedy wjeżdżać. Potem przyglądałaś się cierpieniu umierającego kota i nic nie zrobiłaś, żeby mu pomóc. W końcu - w Twoich postach jest mnóstwo egoizmu. Spowodowałaś cierpienie i śmierć - nic nie zmieni tego faktu.occhiverdi pisze:Nie wiem, czy jest ktokolwiek, kto cierpi bardziej z powodu cierpienia zwierząt i pomagam jesli tylko mogę. Dlatego boli tymbardziej, bo tyle kotów ratowałam, a teraz sama... Nie chodzi o wine, ale nie rozumiem, dlaczego właśnie mnie się to przytrafiło i muszę przez to przechodzic.
Kot już nie cierpi, ale ja wciąz czuję, pamiętam to... to, co on wtedy czuł. Przeszywa mnie to na wskroś.
Zofia&Sasza pisze:Ja kiedyś na totalnym pustkowiu namierzyłam przejechanego kota. W strasznym stanie, bez szans (oszczędzę szczegółów, ale naprawdę nie było co zbierać)... I dałam radę skrócić jego cierpienia. Wiem, że to strasznie brzmi, ale czy miałam patrzyć jak cierpi?
vega013 pisze:Zofia&Sasza pisze:Ja kiedyś na totalnym pustkowiu namierzyłam przejechanego kota. W strasznym stanie, bez szans (oszczędzę szczegółów, ale naprawdę nie było co zbierać)... I dałam radę skrócić jego cierpienia. Wiem, że to strasznie brzmi, ale czy miałam patrzyć jak cierpi?
Słusznie postąpiłaś. W takiej sytuacji wszystko jest lepsze od cierpienia. Podziwiam, że potrafiłaś się przemóc i przerwałaś cierpienia kota.
Nie potrafię powiedzieć, jak ja bym się zachowała w takiej sytuacji. Mam nadzieję, że - tak jak Ty - dałabym radę pomóc.
pisiokot pisze:vega013 pisze:Zofia&Sasza pisze:Ja kiedyś na totalnym pustkowiu namierzyłam przejechanego kota. W strasznym stanie, bez szans (oszczędzę szczegółów, ale naprawdę nie było co zbierać)... I dałam radę skrócić jego cierpienia. Wiem, że to strasznie brzmi, ale czy miałam patrzyć jak cierpi?
Słusznie postąpiłaś. W takiej sytuacji wszystko jest lepsze od cierpienia. Podziwiam, że potrafiłaś się przemóc i przerwałaś cierpienia kota.
Nie potrafię powiedzieć, jak ja bym się zachowała w takiej sytuacji. Mam nadzieję, że - tak jak Ty - dałabym radę pomóc.
Podpisuję się pod tym.
Zofia&Sasza pisze:Do tej pory TO we mnie siedzi... Ale naprawdę nie było innego wyjścia
Użytkownicy przeglądający ten dział: bartoo, Google [Bot], luty-1, MruczkiRządzą i 95 gości