Malgorzata pisze:Dziwi mnie brak staran o umozliwienie wychowania malych przez matke

Wez pod uwage dwie sprawy - po pierwsze, znasz kogos kto zechce wziac do domu dzika kotke z mlodymi na kilka miesiecy?
Ja na przyklad nie znam.
A ta kotka nie ma mozliwosci zostac z potomstwem w lecznicy.
Druga sprawa - nie wiem jak dzika to jest kotka, jednak raczej na pewno zle reaguje na ludzi i ich bliskosc. Zle reaguje na uwiezienie w obcym miejscu.
Myslisz ze to dobrze wplywa na maluchy i jej podejscie do nich? W kazdej chwili moze oba odrzucic lub nawet zagryzc. Ze stresu zwyczajnie. A kocieta dodatkowo czuja emocje matki.
Po trzecie - jesli kotka jest dzika to moze duza doze strachu w stosunku do ludzi przekazac mlodym. Bedzie zle reagowala na dotykanie kociat, bedzie je uczyla ze zblizajacy sie czlowiek budzi strach. I kocieta potem moga podobnie reagowac.
Czym innym jest zsocjalizowanie kociakow ktore nie mialy z czlowiekiem do czynienia, a czym innym nauczenie ufnosci do ludzi kociat ktore byly uczone strachu przed ludzmi od malenkosci, bo ich matka ciagle go czula.
Z tych trzech punktow mysle ze najwazniejszy w tej chwili i w tej sytuacji jest pierwszy. Po prostu nie ma alternatywy.
Ale dwa pozostale tez sa wazne.
I jest jeszcze jeden - dobro kocicy.
W obecnej sytuacji szybko zostanie wypuszczona i wroci na swoj teren. Karmiac kociaki w zamknieciu, w jakiejs klatce najprawdopodobniej - bedzie skazana na kilka tygodni uwiezienia.
No chyba ze ona jest tylko troszke nieufna a nie dzika.