Never pisze:Bozeno, to w koncu jak z nim bedzie? chcesz szczepic na bialaczke, jesli ma zostac poddany eutanazji... przeciez to nie ma sensu....

Tak nie ma sensu...to prawda..byc moze szczepienia nie przezyje

Dominika...nie wiem,nie wiem, nie wiem...co zrobic....
Dzisiaj Temidek biega radosny srajac gdzie chce jak chece...,a jutro?nie wiem...
Decyzje trzymamy do przyszłego tygodnia...wyniki badań....,usg, rtg...potem napisze...bo co?gDYBY SIE STAŁO NJGORSZE(ATAK JAK WCZESNIEJ)USPIE GO I TYLE....I tYLE nie znaczy fajnie...i "tyle'nie znaczy nie che go, nie mam za co leczyc...Butów sobie nie kupue,a kota lecze..Ty Dominika powinnas to wiedziec...
Zebram..zebram o jakies pieniadze, bo mam 2 kotki białaczkowe-Jedna to mamka Milusia i innych maluszków, jaka mi Never pomogła ratowac..Druga to Tyciunia..kotka opiekujaca sie maleńtasami...Nie wiemy, czy sie zakaxiła wtedy, czy ju zyła nosicielka...Obie zyja, badania PCR sa drogie..Teraz na nie odkładam..Dla mnie koszt zaszczepienia 18 kotów t [prosze sobie policzyc...moje sa zaszczepione...kolejne szczepienie w lutym dla 15...wczesniej dla kotów adoptpwanych wczesniej...musowo...
Kotówe mam terqz 17(bo Milus umarł wczoraj)+2 przychodzaco-mieszkajace...i teraz dwa wieczne tymczasy....Zbieram kazda złotówke na ponowne testy...w przypadku moich dwóch:Kizi i Tyci musze na PCR szybko uzbierac.....to wazne dla dalszego leczenia...Never uratowałas Kizie...dzieki Tobie do mnie trafiła, do dr.Garncarza..Ty wiesz ,ze ja stane na rzesach i bede ja leczyła...bede...ona musi zyc....
Dzieki Tobie zyje Peja...kocur z wyłamana noga,zebys wtedy go nie chwyciła..umarłby napewno, a tak?zyeje..uratowane oko u Dr Garncarza, i amputowana nózka...i leczenie...postepujace zwyrodnienie kosci...
Never
Temat postu: Re: Temidek-żyć , czy umierać? Odpowiedz z cytatem
Bozeno, to w koncu jak z nim bedzie? chcesz szczepic na bialaczke, jesli ma zostac poddany eutanazji... przeciez to nie ma sensu....

Bozeno, to w koncu jak z nim bedzie? chcesz szczepic na bialaczke, jesli ma zostac poddany eutanazji... przeciez to nie ma sensu....

Nir ma..wiem...nier ma...a uspie go jesli znowu bedzie tak sie czuł jak wtedy....kiedy ataku nie mogłam "przytrzymac","złagodzic"...Dziekuje Dominika ,ze wrzucasz linki do tego watku...to wazne....ja jestem zakocona,ale ...nie wypbrazam sobie,zebytak zwierze cierpiałao..nie wyopbrazam sobie...
Jak masz lekarz neurologa napisz...moze uda mie sie dojechac ....pokazac wpisy z Białobrzeskiej...

moze i moje wypisze wet...smutne, straszne...
