Długo nie pisałam, ale jak to ktoś na forum stwierdził- życie kota to nie telenowela. Wczoraj byliśmy szczepić Zosię i zajrzeć do Behemocich uszu. Okazało się że w jednym z nich jest stan zapalny (co tłumaczy dziwne drapanie od kilku dni), następna wizyta w czwartek. Książę pan ma focha po jakże traumatycznej wizycie u veta i poszedł w długą. Śmieszny jest jak udaje dzikiego, niezależnego kota, a potem przychodzi na michę i mizianki

Sofijka dała się dziś wymiziać, bardzo lubi pieszczoty karku i głowy
Wczoraj byłam ze znajomą zawieźć suczkę do veta. Psina z weekendowej interwencji, chuda jak szkielet. Błąkała się 4 miechy po polach, po czym urodziła 11 szczeniąt pod płotem i wtedy mieszkańcy wsi zawiadomili leszczyńskie wolontariuszki o problemie. Kiedy dziewczyny przyjechały jeden z piesków nie żył, resztę potem uśpiono (vetka oceniła ich wiek na najwyżej 2 dni). Majkę ciężko było złapać, jest bardzo przestraszona- pierwszy raz widziałam psa, który czołga się przed człowiekiem i boi się iść

Nie wiem czego doświadczyła z ręki człowieka, ale jest tak przestraszona i słaba... Kuli się na widok smyczy, ciągle się trzęsie. Psica krwawi jeszcze z macicy (komplikacje po porodzie). Ma taką niedowagę, że kręgosłup wystaje jej jak grzebień z pleców. Po za tym jest przepiękna. Średniej wielkości, cala czarna, proporcjonalnie zbudowana, wiek ok roku. Kiedy się ją odkarmi będzie ślicznym psem i mam nadzieję że szybko znajdzie dom (obecnie przebywa w hotelu dla zwierząt w Osiecznej)
Jak można było dopuścić do takiego cierpienia zwierzaka?