Będąc wczoraj w Sokolnikach poznałam m.in. pana, któremu FFA pomagała ostatniej wiosny wysterylizować dokarmiane przez niego kotki. To ten pan na wózku. Miły i rozsądny. Wysterylizował latem ostatnią kotkę, która przyszł do niego się okocić (maluchy niestety zostały uśpione jako ślepy miot, ale pan naprawdę nie jest w stanie udźwignąć opieki nad większą ilością kotów).
Pan opowiedział kawałek historii jak szukał pomocy w sterylka kocic. Napisał m.in. pismo do gminy Ozorków z prośbą o sfinansowanie zabiegów. I wiecie co zrobiła gmina? Zadzwoniła do Doroty by "coś" z tym zrobiła. Wyjaśnię, że Dorota jest absolutnie przywatną osobą, która mieszka w Sokolnikach, nie jest związaną z żadną fundacją, pomaga na własną rękę ile może. I taka to jest pomoc gmin w ograniczeniu bezdomności zwierząt...
Pan nie prosił już o nic, ale gdyby była jakaś sucha karma, to chętnie przyjmie na zimę - przy dużych mrozach mięso zbyt szybko zamarza i wtedy dokarmia koty suchym. Dorota mu trochę karmy przywiozła, ale to mało jak na zimowe zapasy.
Koty mają na zewnątrz porobione różnorakie budki i mają dostęp do pomieszczeń gospodarczych domku, tak że opiekę na zimę mają zapewnioną.