Syberiada. Kocur ma cukrzycę ;(((((((

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pt paź 01, 2010 21:32 Re: Kociołkowy wątek. Kociołeczek nam wyzdrowiał !!! :)))))

Padło pytanie o dobre wieści.
Niestety nie mam takowych. :(
Wyniki nie są dobre.
W ciągu ostanich dni kursowałam pomiędzy Bytomiem a Gliwicami. W Instytucie zostałam przeciągnięta przez kilka gabinetów, tylko : prosze się rozebrac , prosze się ubrac , prosze sie jeszcze raz rozebrać , już może sie pani ubrać itd itp . :?
Pomiędzy tym wszystkim, mało brakowało a zapomiałabym, że jak co roku we wrześniu znowu sie zestarzałam. 8)
Ale przyjaciele nie dali mi o tym zapomniec telefony się urywały :D .
W ogóle dochodze do wniosku, że jestem prawdziwą szczęściarą , wszyscy znamy to o przyjaciołach których poznajemy w biedzie.
Otóż ciągle mnie zdumiewa, że moja osoba obchodzi tylu ludzi w całej Polsce i nie tylko.
Ciągle spotykam sie z dowodami sympatii i deklaracjami wszelkiego rodzaju pomocy i to często od osób. których w życiu nie podejrzewałabym o to. Uruchamiane są jakies znajomości i koligacje w środowisku medycznym. :oops:
Niestety "konsylium" złożone z doktorów nauk medycznych i profesorów nie mialo dla mnie optymistycznych wieści, bo poza tym, że nowotwór jest paskudnego gatunku o wysokiej agresywności to jeszcze wrednej odmiany zwanej wieloogniskową.
Dlatego czeka mnie operacja amputacji piersi i pachy. Jeden z uruchomionych po znajomości :oops: chirurgów zabierze mnie do siebie na oddział do Katowic.
W poniedziałek jadę ustalić termin zabiegu.
Nie wiem tylko czy się to znowu nie przedłuży w czasie, bo póki co mam anginę przy temperaturze ciała 35 stopni C. Jestem tak słaba, że słaniam się na nogach. :(
Bogdan jutro rano zapakuje mnie do samochodu i zawiezie do bioenergoterapeuty, żeby mnie trochę wsparł energetycznie, bo to już chyba ostatnia okazja przed operacją po której przez pewnien czas raczej podróż do Częstochowy może przekraczać moje możliwości.
Boję się bardzo, ale wiem, że tak musi być, choć łatwiej się pogodzić z sytuacją wtedy, kiedy operacja ma poprawić komfort zycia niż go zepsuć.

Ale skojarzenia z tym zabiegiem mam cośkolwiek dziwne , o :

http://www.youtube.com/watch?v=cjwN_q0Bdn8
:mrgreen:
Obrazek

Hipcia

Avatar użytkownika
 
Posty: 3179
Od: Czw lut 02, 2006 20:28
Lokalizacja: Bytom

Post » Pt paź 01, 2010 23:34 Re: Kociołkowy wątek. Kociołeczek nam wyzdrowiał !!! :)))))

Skoro tylu specjalistów wzięło się za Ciebie ;), to muszą być skuteczni.
Wytną dziada dokumentnie i ślad po nim nie zostanie.
Życzę dużo siły i energii, żebyś jak najlepiej i jak najszybciej przez to przeszła. :ok:

Wojtek

 
Posty: 27971
Od: Śro wrz 03, 2003 3:43
Lokalizacja: Warszawa - Birmanowo

Post » Sob paź 02, 2010 8:24 Re: Kociołkowy wątek. Kociołeczek nam wyzdrowiał !!! :)))))

Hipciu, nieustające :ok: :ok: :ok:

EwKo

 
Posty: 7319
Od: Śro paź 19, 2005 21:52
Lokalizacja: Górny Śląsk

Post » Sob paź 02, 2010 9:32 Re: Kociołkowy wątek. Kociołeczek nam wyzdrowiał !!! :)))))

Hipciu cały czas :ok:
Musi być dobrze.
Moja ciocia ( siostra ojca) w wieku około 60 lat przeszła taki sam zabig.
Minęło już od tego czasu 8 lat czuje się dobrze.
Dowód dwa razy do roku lata do Kanady na 2-3 miesiące pobyć z wnukami i pomóc zapracowanym dzieciom.

Hannah12

 
Posty: 22929
Od: Czw sie 11, 2005 11:57

Post » Sob paź 02, 2010 14:07 Re: Kociołkowy wątek. Kociołeczek nam wyzdrowiał !!! :)))))

Hipciu, miałam przerwę instalacyjną, niby Netię mam mieć, ale nimam :(
To teraz natychmiast uzupełniam tutaj wszelkie możliwe kciuki, dobre myśli, móstwo pozytywnej energii i wszystko tylko, co możliwe. Najważniejsze ,abyś szybciutko przeszła przez co przejść należy, żeby już było po operacji, czyli z górki. My tu wszyscy będziemy z Tobą! I tak, jak pisze Wojtek, jeżeli tylu fachowców i najlepszych doktorów bierze Cię pod opiekę, to wszystko musi, musi!!!!!!!!!!!!!!! skończyć się dobrze, innej opcji nie przewidujemy!
Przytulamy, głaszczemy i całujemy!
Obrazek

czitka

Avatar użytkownika
 
Posty: 19264
Od: Sob lut 12, 2005 10:03
Lokalizacja: wrocław

Post » Wto paź 05, 2010 14:05 Re: Kociołkowy wątek. Kociołeczek nam wyzdrowiał !!! :)))))

No i rozchorowałam się na dobre. :evil:
Kaszlę kicham smarkam prycham.
Zadzwoniłam do chirurga - co w związku z tym. Kazał mi się kurować i przyjechać za tydzień czyli w poniedziałek.
No to się kuruję.
Cały czas się martwiłam, co bedzie z moimi piwnicznikami jak zalegnę na dłuższy czas.
Dobry Pan Bóg ulitował się nad stworzeniami i jakiś czas temu pojawiły się u mnie 2 kobiety z fundacji Viva :surprise: chętne do roztoczenia opieki nad mieszkańcami naszej piwnicy. Przychodzą, dokarmiają, łapią koty do sterylki i leczenia.
Mnie tylko prosiły o złowienie jednego z majowych maluchów. Cwaniak ciągle się wymyka. Mnie się sie boi więc nie mialabym problemu.
Zostawiły mi transportetek i 2 puszki żarełka. Niestety, póki co nie udalo mi się przeprowdzić akcji. Najpierw biegałam po lekarzach, a teraz musze się leczyć, więc nie mogę się szwendać po piwnicach.
Ale cieszę się że koty nie zostaną bez opieki. :ok:
Obrazek

Hipcia

Avatar użytkownika
 
Posty: 3179
Od: Czw lut 02, 2006 20:28
Lokalizacja: Bytom

Post » Śro paź 06, 2010 12:43 Re: Kociołkowy wątek. Kociołeczek nam wyzdrowiał !!! :)))))

Hipciu te panie nie są z Vivy. W ogóle to podszywają się pod różne fundacje, nasza również :evil: U Ciebie zadziały jako Viva, bo wiedzą, że mnie znasz. Niestety to szalone bytomskie karmicielki, które niekiedy robią więcej szkody niż pożytku :( Ciekawa jestem czy odebrały ze schroniska te dwie kotki, które tam zawiozły na sterylkę i wypuściły je na Twoim podwórku. Z początku myślałam, że da się z co niektórymi z nich współpracować, ale one są nieprzewidywalne i chyba raczej to się skończy wojną niż współpracą. W sobotę, gdy dzwoniłam do Ciebie okazało się, że jak już wygrzebały te ślepe kociaki z piwnicy to nie mają transportu do weta i nie maja kasy na uśpienie tego miotu. Mnie też nie było w Bytomiu więc nie za bardzo mogłam coś zrobić, ale miała spieprzoną całą sobotę, bo się okazało, że zadzwoniły po hycla ze schronu z Rudy Śl. co by po te kociaki przyjechał. Nie wiem, jak one sobie to wyobrażały, ale przecież w sobotę w schronie na pewno nie ma weta, który by uśpił te kociaki. Zażądałam od nich zaświadczenia o eutanazji, bo obawiam się, że jak je dali hyclowi to los tych kociąt skończył się marnie :( Kociaki które mam obecnie są też z podwórka gdzie karmiła je jedna z tych osób. Stan kociąt jaki był czytałaś na pewno na naszym wątku. Poza tym gdzie się ona pojawi robi taką zadymę, że potem trudno się dogadać z ludźmi, bo każdą osobę dokarmiającą koty kojarzą z nią :evil:

Barbara Horz

 
Posty: 6763
Od: Wto sty 02, 2007 12:39
Lokalizacja: MiauKot

Post » Śro paź 06, 2010 17:23 Re: Kociołkowy wątek. Kociołeczek nam wyzdrowiał !!! :)))))

Hipciu, dopiero teraz doczytałam Twój wątek :oops: Mocne kciuki trzymam za szybki powrót do zdrowia :ok:

Myszka.xww

 
Posty: 28434
Od: Sob lip 20, 2002 18:09
Lokalizacja: Krakoff

Post » Nie paź 10, 2010 11:04 Re: Kociołkowy wątek. Kociołeczek nam wyzdrowiał !!! :)))))

Ja tez teraz dopiero doczytałam, bo nie dostałam powiadomienia.
Wiesz Baska, że coś w tym jest. :roll:
Ja jestem trochę skołowana sytuacją u mnie i nie zajełam się sprawą tak jak powinnam :oops: a wręcz ucieszyłam się, że ktoś przejmie opiekę na "moim" stadem. :oops:
Ignorowałam sygnały ostrzegawcze i czerwone lampki, które mi się zapalały w niektorych momentach. Kobity rzeczywiście robią straszną zadyme w całej kamienicy i też się boję, że to może nie przysłużyć sie kotom. :(
Dzialają bardzo impulsywnie i chaotycznie. Kociaki, o ktorych wspominasz urodziły się w mojej prywatnej części piwnicy. Mnie akurat w tę sobote nie było, bo od rana byłam w Częstochowie u mojego bioenergoterapeuty. Telefonem wstrzeliłas się idealnie w moment jak wyszłam z gabinetu po zabiegu. Zadzwonilam do synka i młody poszodł na dół z kluczami. Potem z przerażeniem opowiadał jak jedna z pań zadeptała 2 maluszki. :strach: Pozostałe 7 zabrały. Ale nie wiem co dalej się z nimi stalo. :(
Ja tu już w ogóle straciłam kontrolę nad tym co się dzieje na moim podwórku. :oops:
Zwykle jak schodze sama lub posyłam kogoś z żarełkiem na dół to one juz tam grasują i nie pozwalają jedzenia podac w tym momencie, wiec nie moge się zorientować jak wygladają koty i ile ich jest. :(
Niestety, nie tylko koty wymknęły mi się spod kontroli, ale rownież mój syn. :evil:
Przez to, że wiele czasu spędzam u lekarza i jeżdżę do bioenergoterapeuty często wychodze z domu wcześniej niz on. Młody poczuł się wolny i niekontrolowany. :evil: Do szkoły wychodzi kiedy chce, włóczy się gdzies , sąsiedzi się na niego skarżą a do tego łazi na ustawki. :evil:
W czwartek zadzwoniła wychowawczyni żadając ode mnie stawienia się w szkole, bo już z nim nie wytrzymują i grozą usunięciem go ze szkoły. Wytłumaczyłam nauczycielce, że jestem CHORA a do tego jeszcze chora i nie moge wyjśc z domu, bo póki nie wyleczę choroby to odłogiem leży lecznie CHOROBY a czas działa na moją niekorzyśc.
Wychowawczyni ze zrozumieniem odniosła sie do sytuacji, nie mniej jednak kazała mi podać jakiś termin kiedy mogłabym sie jednak pojawić w szkole.
Nie wiedziałam jak to załatwić, bo póki co powinnam leżeć a w poniedziałek jadę umówic operację i w związku z tym nie wiem co bedzie dalej, no i trudno mi przewidziec jak szybko wróce do formy po operacji. :roll: W końcu przewidując, że tak może z dnia na dzien mnie nie położą umówiłam się wstepnie na wtorek.
Druga sprawa to kwestia tabletek. Wychowawczni zażądała powrotu do ich podawania Bartusiowi. Tabletki, jak już kiedyś pisałam, zostały wycofane ze sprzedaży na całym świecie. :evil: Były to jedyne, które na moje dziecko działały. Zamienniki nie istnieją. Ale poza wszystkim wymaga to konsultacji psychiatry, a ja ostatnio ciagle nie moge zgrać moich terminów z terminami wizyt u niego. Obiecałam jednak wychowawczyni, że coś z tym zrobię, rozłaczyłam się i rozpłakalam :cry: .
Potem wzięłam się w garśc, bezczelnie zadzwonilam na prywatną komórkę pani doktor i powiedzialał że MUSI mnie przyjąc z synkiem we wtorek. Chyba mialam taką determinację w glosie, że nie domagajac się dalszych wyjaśnień poszeleściła czymś i zaprosiła mnie na 17.30.
Tak, wiec we wtorek NA PEWNO nie dam się położyć. Rano odwiedzę wychowawczynię zaopatrzona już w broń w postaci rychłej wizyty u psychiatry a wieczorem psychiatrę dla ktorej bedę miala swieży material od wychowawczyni do rozpatrzenia .
Przerażającą myśl co bedzie jak mój syn zostanie zupełnie sam podczas mojego pobytu w szpitalu i że co za tym idzie pobyt tam bedę musiała skrocić do minimum wysłalam narazie na wczasy. :evil:

Czitka masz dżonkę ? Płyniemy? Kto z nami ?
Obrazek

Hipcia

Avatar użytkownika
 
Posty: 3179
Od: Czw lut 02, 2006 20:28
Lokalizacja: Bytom

Post » Nie paź 10, 2010 15:10 Re: Kociołkowy wątek. Kłopoty to moja specjalność : /

Hipciu.... :roll:
Dżonka jest, trzeba tylko zebrać ekipę 8)
Obrazek
Popłyniemy do bezpiecznego portu, powiedz tylko słowo.
Obrazek

czitka

Avatar użytkownika
 
Posty: 19264
Od: Sob lut 12, 2005 10:03
Lokalizacja: wrocław

Post » Nie paź 10, 2010 15:22 Re: Kociołkowy wątek. Kłopoty to moja specjalność : /

Ja znam taki cichy, bezpieczny port: Ban Saladan na Koh Lancie.
Idealne miejsce do uspokojenia nerwów i wypoczynku.
Tylko, że dla sporej grupy osób to byłaby druga wyprawa w to samo miejsce, więc nie wiem ... ?

Wojtek

 
Posty: 27971
Od: Śro wrz 03, 2003 3:43
Lokalizacja: Warszawa - Birmanowo

Post » Nie paź 10, 2010 15:27 Re: Kociołkowy wątek. Kłopoty to moja specjalność : /

Myślę, że to nie ma większego znaczenia. Popłyniemy naprzód Odrą, potem kanałami, morzami, oceanami....
To by była zupełnie wyjątkowa wyprawa.
Z Międzyrzecza możemy zabrać personel medyczny i w drogę.
Hipciu, wszystko będzie dobrze, zobaczysz, będzie dobrze!
Obrazek

czitka

Avatar użytkownika
 
Posty: 19264
Od: Sob lut 12, 2005 10:03
Lokalizacja: wrocław

Post » Nie paź 10, 2010 17:54 Re: Kociołkowy wątek. Kłopoty to moja specjalność : /

Hipciu jak wszystko rozumie i przykro mi, że nie mogę pomóc :( Kotami na Twoim podwórku miałam się już zająć w ub.roku. Czas leci, a u mnie cały czas ten sam problem. Totalny brak nie tylko czasu, ale też i miejsca na ewentualne kociaki. Mam nadzieję, że w krótce się to zmieni, bo dostałyśmy lokal i jak tylko go wyremontujemy to przynajmniej nie będzie problemu z przechowaniem kotek po sterylce. Bardzo jednak żałuję, że nie zdążyłam przed tymi kobietami, bo niestety koty na tym stracą :(
Cały czas trzymam kciuki za Ciebie. Mam też nadzieję, że z młodym sprawa się wyprostuje.

Barbara Horz

 
Posty: 6763
Od: Wto sty 02, 2007 12:39
Lokalizacja: MiauKot

Post » Nie paź 10, 2010 19:20 Re: Kociołkowy wątek. Kłopoty to moja specjalność : /

Tak wyprawa to świetny pomysł.
Kojący, spokojny rej.
Hipciu nieustające :ok: i nie tylko.
Oby Młody zrozumaiał, że teraz Tobie potrzebny jest spokój i mobilizacja wszystkich sił do walki.

Hannah12

 
Posty: 22929
Od: Czw sie 11, 2005 11:57

Post » Pt paź 15, 2010 18:36 Re: Kociołkowy wątek. Kłopoty to moja specjalność : /

W poniedziałek byłam w klinice w Katowicach i dostałam termin operacji - 21 października wieczorem :strach: i jeżeli nie będzie żadnych komplikacji na drugi dzień będę mogła wrócić do domu.
We wtorek rano bylam na rozmowie w szkole Bartusia.
No , nie mają lekko. :oops:
Młody olewa nauke totalnie, rozwala wszystkie lekcję komentując każde słowo nauczyciela, nagle wstaje i śpiewa, o 12.00 odmawia na głos Anioł Pański i tp. kwiatki. :oops:
Wieczorem zabrałam ancymona do psychiatry. Pani doktor stwierdziła że rzeczywiscie chłopak jest w złym stanie, zbyt długo odstawione leki spowodowały coś co określiła mianem "rozhamowania". Dostał nowy lek. Od środy zaczęłam go wprowadzać stopniując dawkę. Na razie nie widac żadnych skutków ani in plus ani in minus. Zobaczymy.

Od pewnego czasu zauważyłam dziwne zajwisko. 8O
Kocioł znaczy ściany i meble a czasem i ludzi, ale tak rzekłabym wirtualnie. Staje tyłem do obiektu i charakterystycznie potrząsa podniesionym ogonem.
Nie więcej sie nie dzieje. :roll:
Na szczęście :?
Czy ktoś się spotkał z takim zjawiskiem ? :roll:
Obrazek

Hipcia

Avatar użytkownika
 
Posty: 3179
Od: Czw lut 02, 2006 20:28
Lokalizacja: Bytom

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Anna2016, ewar i 31 gości