
Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
kwiatkowa pisze:Jestem. Rozmawiałam z Panią Ewą przed chwilą. Jeszcze raz opowiedziałam o problematycznych "aspektach Jasi", w tym o ostatnich wynikach, które mogą, choć nie muszą, zwiastować nerkowe problemy, a więc leczenie i wydatki... Mimo moich próśb o przekazanie p. Ewie tej informacji, powiedziała, że podczas rozmowy z Fundacją nie otrzymała wieści o zmianie stanu zdrowia. P. Ewa też jest wkurzona tą sytuacją i zamieszaniem na FB. Wszystko to dlatego, że zabrakło kogoś, kto poczułby się odpowiedzialny za kicię, wszystko wyjaśnił, podjął decyzję i podpisał umowę.
Sprawy mają się tak:
- Pani Ewa jest zdecydowana na adopcję
- Prawdopodobnie przyjedzie po niedzieli (koło czwartku) po Jasię, chyba że ja będę jechała do Warszawy, to ją zawiozę
- Proszę Fundację o załatwienie spraw od strony formalnej, ja przekażę wszystkie informacje od strony "opiekuńczej" oraz wyniki badań.
Jasia jedzie do DS
kwiatkowa pisze:Zofia, naprawdę nie masz nic ważniejszego do roboty, niż generowanie kolejnego konfliktu wkoło Jasi?
Mnie FB w niczym nie przeszkadza, przekazuję słowa p. Ewy ("ze 100 osób ją pytało co z Jasią", no nie dziwię się jej, że jest zirytowana).
Prawda jest taka, jak napisałam - czekałam na decyzję kogoś "oddaj Jasię do tego domu". Ktoś za nią kiedyś wziął odpowiedzialność decyzyjną, tylko jakoś się to rozmyło. Naprawdę uważacie, że oddanie problematycznego kota kobiecie bez powiedzenia jej, że ma złe wyniki nerkowe i być może będzie wymagał trwałego leczenia, diety, wydatków, jest okej? Już pomijając dobro kota... P. Ewa nie zna się na chorobach kocich nerek. Zdecydowała się po tej informacji na adopcję i ja Jasię oddaję.
Jako osoby, do których telefony ma p. Ewa w razie problemu, wymieniła Ciebie Zosiu i Mariusza. Macie gdzie Jasię zabrać "jakby co"?
Być może będzie wszystko OK, a jak nie będzie??? Ja do Warszawy na telefon nie wyruszę...
Zajebista historia Jasi...![]()
![]()
Zofia&Sasza pisze:kwiatkowa pisze:(...)
Prawda jest taka, jak napisałam - czekałam na decyzję kogoś "oddaj Jasię do tego domu". Ktoś za nią kiedyś wziął odpowiedzialność decyzyjną, tylko jakoś się to rozmyło. Naprawdę uważacie, że oddanie problematycznego kota kobiecie bez powiedzenia jej, że ma złe wyniki nerkowe i być może będzie wymagał trwałego leczenia, diety, wydatków, jest okej? Już pomijając dobro kota... P. Ewa nie zna się na chorobach kocich nerek. Zdecydowała się po tej informacji na adopcję i ja Jasię oddaję.
Jako osoby, do których telefony ma p. Ewa w razie problemu, wymieniła Ciebie Zosiu i Mariusza. Macie gdzie Jasię zabrać "jakby co"?
Być może będzie wszystko OK, a jak nie będzie??? Ja do Warszawy na telefon nie wyruszę...
Zajebista historia Jasi...![]()
![]()
To nie ja generuję konflikt. Dziwi mnie jedynie, że Ty sama nie czujesz się za kotę odpowiedzialna. Za moje tymczasy i obecne i byłe odpowiadam ja. Li i jedynie. Nawet jeśli są - a niektóre są - pod opieką fundacji. EOT
Jus87 pisze:Wspaniale!! Kochana Kicia! Na każdego kotka przyjdzie czaszawsze to powtarzam!
Myszeńk@ pisze:Ja nadal trzymam kciuki, nadal mam banerek, zdejmę i ucieszę się jak za Jańcią zamkną się drzwi jej stałego domu ...
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 93 gości