Greta_2006 pisze:Biedny kot.
Jak wynika z tego co czytam, objawów alergii nie ma, ale kot musi odejść na wszelki wypadek. I to kot niepełnosprawny, uratowany przez tych ludzi...
Straszne.
Z czego według Ciebie wynika, że objawów alergii nie ma? Czy z tego, że ludzie, którzy uratowali Pana Sowę specjalnie przeprowadzili badania dotyczące alergenu, na który uczulone jest dziecko?
Czy może z tego, o czym pisał w komentarzu przedstawiciel fundacji pomagającej szukać domu w odpowiedzi na komentarz kogoś, kto sam jest uczulony i sugerowała kontakt z innymi lekarzami, i że usunięcie kotów z mieszkania nie usunie alergenów. Komentarz o treści:
Afn Fundacja (...) oni wyprowadzają się do mieszkania gdzie nigdy nie było kotów więc to odpada, że pozostają alergeny. A w ogóle to w tym przypadku pomińmy kwestię pozostania Pana Sowy tam gdzie jest teraz, bo to jest ostatni dom, w którym należy doszukiwać się problemu posiadania kota. Już w lipcu znalazł się dom dla tej drugiej koteczki ale Pani Kasia uznała, że jeszcze powalczą, że może się uda, że nie poddadzą się bez walki. Ale tym razem ją przegrali, tak się zdarza. Dlatego proszę Was o pomoc w znalezieniu innego miejsca
Czy może o tym, że pozbywają się Pana Sowy na wszelki wypadek świadczy komentarz osoby, która poznała obecnych opiekunów kota:
Milena Milewska WronX (nick obecnego opiekuna), jesteście gigantami z Kasią - jeśli ktoś jeszcze by wątpił to potwierdzam że w grudniu Marcin był dość nieludzko zmęczony z powodu jazdy wte i wewte do wroca, a jeszcze całkiem niedawno opowiadał jak to Sowa zasuwa z pieluchą i łapkami tylnymi na boki, no a tu taki pasztet że młody ma alergię...
Wierzę że kociej znajdzie dom, daję również znaki znajomym.
Musze przyznać że niedowierzanie WronXowi jest dla mnie bardziej przygnębiające niż przymus wydania kota, dom na pewno się znajdzie, a podejrzliwość wobec intencji innych i zgryźliwość zostaną ze starym właścicielem...
Greta_2006 mam wrażenie, że akurat w przypadku opiekunów Pana Sowy sprawa alergii naprawdę nie jest wymówką usprawiedliwiającą pozbycie się kotów - tylko smutną koniecznością. A w historii, którą opisał opiekun nie wyczuwam fałszu. Wiem, że pojawia się tutaj wielu nieodpowiedzialnych ludzi, którzy tak po prostu chcą się pozbyć kota. Jednak według mnie to nie powód żeby wrzucać wszystkich do jednego worka - paskudnych, egoistycznych potworów.
Czasami warto naprawdę mocno zastanowić się, zanim z łatwością wklepie się dwa zdania takie, jak Twoje - post na forum przyjmie wszystko z łatwością, ale krzywdząca wypowiedź może kogoś naprawdę zaboleć.
A co by było, gdybyś sama kiedyś znalazła się w równie trudnej sytuacji, jak Ci którzy zrobili wiele, by uratować życie pana Sowy? Być może odpowiesz w tej chwili, że na pewno byś kotów nie oddała i wymyśliłabyś inne rozwiązanie. I pewnie większość z nas tak by odpowiedziała - a ja tylko trzymam mocno kciuki, żebyś ani Ty, ani ja, ani żaden inny kochający właściciel czworonoga nie musiał zmierzyć się z taką sytuacją i podejmowaniem bolesnej decyzji.