
W ogóle nie lubię siebie na zdjęciach.
A ja po prostu jestem zmęczona. Całe popołudnie spędziłam z teściową na rehabilitacji. Musiałam ją tam zaprowadzić (bo ona nie dość, że fatalnie chodzi, to jeszcze dramatycznie pogorszył jej się wzrok i nie widzi), poczekać aż wykonają stosowne zabiegi itd. Pogoda fajna więc postanowiłam się przejść i tak mnie wywiało, że jakoś nie mam weny do niczego.
Ale napiszę i pokażę, przed nami bazylika, jak przebrnę przez bazylikę, to już reszta pójdzie migiem

Cohen. Lubię go. Ale nie rozumiem co śpiewa bo mój angielski jest zbyt prymitywny na to. Pozostaję więc przy Wysockim, Okudżawie, piesniach z wojny afgańskiej (od pewnego czasu mam na to fazę) i francuskich balladach. Bo słuchać Cohena nie rozumiejąc tekstów, to trochę bez sensu.
I jeszcze stary Victor Jara, Atahualpa Yupanqui, Mercedes Sosa, Ali Primera, Benjo Cruz. O, to są moje klimaty
