Będąc na wsi ciotka opowiadała że czasem przychodzi do nich kot sąsiadki żeby podjadać psie żarcie.
Jak byliśmy to przyszedł i obraz nędzy i rozpaczy...
Z oka leci, zamiast traktorka charczenie. Kicha na metr. Właściciele o wecie nie chcą słyszeć, ciotka też mało mobilna a to wiocha zabita dechami. Pomyślałam żę prześlę jej jakiś antybiotyk dla niego. Myślałam właśnie o Unidoxie bo chyba jest dość uniwersalny.Myślę że ciotka w jedzeniu będzie mogła mu podać. Ale czy faktycznie dobrze myślę że można mu podać unidox tak zaocznie bez badania u weta.... ?
Nie chciałabym bardziej zaszkodzić niż pomóc...
No a po zakończonej kuracji antybiotykiem i jakimś czasie rekonwalescencji, odrobaczanie bo chłopak mimo że zimno już to nadal kleszcze nosił na sobie
