Tu kod do bannerku, który wisi u mnie, autorstwa Upadłego Anioła

Po wizycie u weta... (Fanszeta, wisisz mi batonik, tak utuczylaś tego kociambra, że ledwo go targam

)
Uszka ok. Nie ma żadnego zapalenia, ostatnio po prostu były bardzo brudne. Dziś pani doczyściła, podała jakąś maść do nich.
Kłopoty ze skórą - grudki, krostki, które martwily Fanszetę i mnie, okazały się być niegroźne, to wynik przebywania na dworze. W domu wszystko ładnie zejdzie. To nie choróbsko

Zmieniliśmy antybiotyk. Tamten nie pomógł, więc dziś był zastrzyk. Zaraz podam ostatnie pół tabletki tamtego, a od jutra nowy.
Pani byłą bardzo cierpliwa. kilkanaście minut wisiała nad Herbatnikiem ze stetoskopem i w końcu trafiła na moment, kiedy Herbatnik przestał mruczeć. Górne drogi oddechowe czyste. Co niestety oznacza, że ciężki oddech i charczenie.. to płuca

No ale leczymy, panie wetki długo się naradzały i wybraly ten nowy antybiotyk.
Wyniki wątrobowe i nerkowe są idealne podobno, mam wydruk, Jutro zeskanuję i wstawię.
Niestety..mamy lokatorów.. zgadnijcie, co dziś w qpalu wylazło :/ Bleeeh, jakie paskudne robale. Długie i cienkie..znaczy tasiemiec pewnie?
W czwartek kontrola, zobaczymy jak będzie.
Panie wetki zapytane o koszt dzisiejszej wizyty poszeptaly, poszeptały, udało mi się podsłuchać "nie, za to nie kasuj...nie no, za to też nie skasujemy..." Miłe to było

Jak mi się coś przypomni, to jutro dopiszę...