karolinah pisze:To ja nadal nie rozumiem.
Jak to ma się do sprawy tego konkretnego kota?
Może być zdiagnozowany i leczony, ale nie będzie.
Lepiej żeby zszedł wcześniej niż później, bo być może casica ma złe intencje?
Czy mam to zrozumieć tak, że dopieczeniem mirce_t, będzie jeśli ten kot zostanie wyleczony?
Bo dokładnie coś takiego wynika z tego zdania Gibutkowej:
"ja osobiście dziękuję za taka "pomoc" która ma na celu przede wszystkim dopieczenie komuś."
Gdybym była w takiej sytuacji, że Misza jest moim kotem i nie stać mnie na badanie cytologiczne - przyjęłabym pomoc od najgorszego wroga. Po prostu. Wiesz, mirko_t, kiedy jakiś czas temu chyba dalia proponowała Ci pomoc finansową, ja też byłam w bardzo trudnej sytuacji (bez pracy, bez dochodów, bez perspektyw) i wierz mi, z trudem się powstrzymywałam, aby nie napisać jej na pw "Jeśli mirka_t nie chce pomocy, to może pomóż mnie?". W zębach bym jej ten weksel przyniosła. Bałam się że któryś z kotów zachoruje, a mnie nie będzie stać na leczenie, że zabraknie na dobrą karmę... Powtarzam - dla moich zwierzaków przyjęłabym pomoc od najgorszego wroga.
Jeśli zaś stać Cię na to badanie i rzeczywiście nie robisz go, bo "nie warto", to ja tego żadną miarą pojąć nie mogę. Przecież nawet jeśli jest to złośliwa zmiana, to im wcześniej się ją usunie, tym większa szansa na uniknięcie przerzutów? A jeśli to jakaś choroba z autoagresji, to może można jakoś złagodzić objawy?
Czy ja dobrze zrozumiałam, że Misza przed amputacją ucha nie miał robionego profilu podstawowego? Toi kolejna rzecz, której nie rozumiem. I oczywiście nie Twoje postępowanie budzi moje wątpliwości, ale Twojego weta. Moi nie podjęli by się takiego zabiegu, bez diagnozy stanu kota - nerek, wątroby... Pobierają krew kompletnym dziczkom, więc i z Miszą daliby radę.
Jak wiesz, nigdy Cię jakoś specjalnie zażarcie na wątkach nie atakowałam, więc może uwierzysz jednak, że chodzi mi o dobro kota, a nie o dopieczenie Tobie.