w Krakowie/Myślenicach na bramce weterynaryjnej każdy z wetów miał swój czytnik i z tego , co mi wiadomo - przez cały czas trwania wystawy przynajmniej jeden wet był obecny ...
to, że ktoś oferuje/sprzedaje kocięta na wystawie, gdzie organizator tego nie zabronił - to jedno ...
natomiast ''budzenie się z letargu'' i podawanie do wiadomości ... długo po zakończeniu wystaw ... wnoszenia kotów, które nie przeszły kontroli weterynaryjnej ... być może nie miały wydanego świadectwa zdrowia przez weta prowadzącego hodowlę, być może nie posiadały szczepień ... itd ... czyni ''osobę/y mające cały proceder jak na dłoni'' tak samo winnymi ...
ania c - czy pomyślałaś, że ty jesteś ze zdrowym, silnym kociakiem, który ma solidny system odpornościowy na tej wystawie ??? a kilkanaście klatek dalej może jest początkujący wystawca , który właśnie przyjechał ze swoim pierwszym, małym kotem ... i ktoś=gość wystawy najpierw wygłaska, poprzytula takie ''fuksiaste'' kociaki, a później pójdzie głaskać następne i narobi im kłopotów ???
1. wet wydając zaświadczenie o zdrowiu i dopuszczeniu kociąt do udziału w wystawie - dokonuje przeglądu miotu i powinien wpisać numery chipów w to zaświadczenie, które podpisuje ... / przecież teoretycznie bada konkretne koty /
2. czy jest problem, aby na bramce weterynaryjnej z wnoszącym miot wystawcą ustalić które z przewidzianych kociąt wchodzą na halę i jakie maja chipy ?
3. po co koty uczestniczące w wystawie mają chipy ???
4. jak to możliwe, że na niedzielnej wystawie nie ma bramki weterynaryjnej ?
