Nasze białaczkowce cz. 3

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Sob wrz 25, 2010 11:49 Re: Nasze białaczkowce cz. 3

Marlon, niestety tylko częściowo Ci odpowiem, bo sama ani wiedzy ani dużego doświadczenia nie mam. Z tego co sama doczytałam, lub mi wet powiedział.
1. Traktuje się białaczkę jako niewyleczalną. Natomiast, pewna część kotów, w ciągu kilku miesięcy od zarażenia może wirusa zwalczyć lub może on przejść w formę latentną. Tu masz opisane trzy możliwe scenariusze po zarażeniu wirusem http://kocia_stronka.republika.pl/felv.html
2. Interferon wspomaga odporność chorego kota. Czy pomaga w wyleczeniu - na zdrowy rozum (tylko i wyłącznie, nie znam na to wyników badań, ale gdzieś w wątku chyba była o tym dyskusja) tak - pośrednio przez podniesienie odporności.
3. Może być ludzki, przy czym (tak mi wetka wytłumaczyła) jest to obce białko dla kota i mogą wystąpić odczyny alergiczne.
4 i 5. Wybór leczenia zależy od pacjenta i tego jakie ma objawy. Wspomagać - znaczy dobrze karmić, kochać i oszczędzać stresu!!
6. Podobno na początku lat 90 kot z białaczką był od razu usypiany, nie wiedziano jak ją leczyć i bano się jej. Dlaczego... nie wiem.
7. O tym dużo było - testy ELISSA mogą być zarówno fałszywie dodatnie jak fałszywie ujemne. Testy PCR i IFA są bardziej wiarygodne. Te ostatnie są mało rozpowszechnione.
8. Tak mi się zdaje, że to jest chyba wyraźnie napisane na instrukcji testu?
9. Dla zarażenia jest potrzebny bliski kontakt z kotem chorym. Jest to możliwe wyłącznie przez wydzieliny (krew, ślinę). A i tak nie każdy kot się zarazi.

Pierwszy test może być niewiarygodny - odczekaj dwa miesiące i go powtórz. A w tym czasie podawaj leki podnoszące odporność, chyba, że stan koteczki się zmieni, wszystko jednak w konsultacji z lekarzem.
Ja się mocno trzymam tego co nam powiedziała wetka, że jeśli kot ma formę latentna to średnia jego życia wynosi 11 - 13 lat. I oby tak było...
Obrazek

Motta brak. Wszystko jest czekaniem...
Wody — uczy pragnienie.
Brzegu — morskie przestrzenie.
Ekstazy — ból tępy jak ćwiek —
Pokoju — o Bitwach pamięć —
Miłości — nagrobny Kamień —
Ptaków — Śnieg.

Emily Dickinson

fiszka13

 
Posty: 1353
Od: Czw sty 28, 2010 22:01
Lokalizacja: Kraków

Post » Sob wrz 25, 2010 19:25 Re: Nasze białaczkowce cz. 3

fiszka13 napisała:
"Ja się mocno trzymam tego co nam powiedziała wetka, że jeśli kot ma formę latentna to średnia jego życia wynosi 11 - 13 lat. I oby tak było..."
Tak tylko,ze ta faza czesto jest niewykrywalna w testach paskowych i kot w tym czasie zaraza...u nas tak było.Wyszły testy ujemne i niestety...
Marlon...miałam kota ciezko chorego i on sie nie zaraził białaczka przez ponad poł roku kiedy kilka kotów sie zaraziło(nie wiedzielismy jeszcze o tym,ze mamy latentialne ogniwo...
Po zaszczepieniu moich kotów zyjemy nadal z 3 białaczkowymi jak na razie wszystko jest ok...



Nie bedziemy szczepili Temida...dzisiaj miał strasny atak padaczki ok.15.20...do tej pory lezy...Wymiotował krwia...Nie bedziemy juz mu przedłuzac zycia...zdecyduje lekarz w poniedziałek...
BOZENAZWISNIEWA
 

Post » Sob wrz 25, 2010 21:13 Re: Nasze białaczkowce cz. 3

Bożenko jesteś pewna, że kot zaraża :?: Muszę dopytać wetki, bo jakoś mi utkwiło, że wirus jest w szpiku (to na pewno), a nie ma go we krwi i nie zaraża. Choć w sumie nie wiem skąd mi się to wzięło. No i tak, paskowy przy formie latentnej będzie ujemny.

Czy testujesz swoje ujemne koty co jakiś czas? Z ciekawości pytam, bo raczej zdrowym kotem się nie dokocę.
Obrazek

Motta brak. Wszystko jest czekaniem...
Wody — uczy pragnienie.
Brzegu — morskie przestrzenie.
Ekstazy — ból tępy jak ćwiek —
Pokoju — o Bitwach pamięć —
Miłości — nagrobny Kamień —
Ptaków — Śnieg.

Emily Dickinson

fiszka13

 
Posty: 1353
Od: Czw sty 28, 2010 22:01
Lokalizacja: Kraków

Post » Sob wrz 25, 2010 21:20 Re: Nasze białaczkowce cz. 3

Ja co roku testuję i szczepię zdrowe koty (chore też, ale nie na białaczkę). Jak do tej pory, żaden z moich zdrowych kotów się nie zaraził od białaczkowych.
Obrazek Obrazek

Kłamstwo jest jedyną ucieczką słabych. Stendhal
Wątek Łopatą i do piachu ku przestrodze o zaufaniu i podłości ludzkiej bez granic, ale i szczęśliwym zakończeniu :) :) :)
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1& ... &start=960

Anna61

 
Posty: 40415
Od: Nie lis 25, 2007 20:27
Lokalizacja: Pabianice

Post » Sob wrz 25, 2010 21:28 Re: Nasze białaczkowce cz. 3

U mnie to i tak nie przejdzie :( -TŻ w ogóle niechętnie podejmuje temat, a wetka mu w tym przyklaskuje, karząc kotu unikać stresu. Może przeforsowałabym drugiego białaczkowca, ale zdrowego na 100% nie. Ostatnio odwieźliśmy kocurka do schronu, bo "nie będę ratował kota kosztem zdrowia mojego kota". Inna sprawa, że nasz jedynak kiepsko reaguje na kocie towarzystwo. A jeszcze inna, że trafiają się nam same dorosłe niewykastrowane kocurki... Może z koteczką, albo maluchem byłoby inaczej.
Obrazek

Motta brak. Wszystko jest czekaniem...
Wody — uczy pragnienie.
Brzegu — morskie przestrzenie.
Ekstazy — ból tępy jak ćwiek —
Pokoju — o Bitwach pamięć —
Miłości — nagrobny Kamień —
Ptaków — Śnieg.

Emily Dickinson

fiszka13

 
Posty: 1353
Od: Czw sty 28, 2010 22:01
Lokalizacja: Kraków

Post » Wto wrz 28, 2010 23:45 Re: Nasze białaczkowce cz. 3

fiszka13 pisze:Bożenko jesteś pewna, że kot zaraża :?: Muszę dopytać wetki, bo jakoś mi utkwiło, że wirus jest w szpiku (to na pewno), a nie ma go we krwi i nie zaraża. Choć w sumie nie wiem skąd mi się to wzięło. No i tak, paskowy przy formie latentnej będzie ujemny.

Czy testujesz swoje ujemne koty co jakiś czas? Z ciekawości pytam, bo raczej zdrowym kotem się nie dokocę.



a i pewnie ,ze testuje...testy miały...koniec paxdziernika, grudzień, luty...
Białaczkowe były na Interferonie..teraz w przyszłym miesiacu je znowu przetestuje, choc wole uzbierac na te testy w Niemczech...
Ja nie wiem, czy znowu w lutym uda mi sie znowu całe stado przetestowac ze wzgledów finansowych, Razem z tymi dwoma przychodzacymi to 20sztuk :roll: Zreszta zobaczymy co bedzie w lutym :) Na razie wszystko jest ok...moje białaczki trzymaja sie dobrze...oby tak dalej...
BOZENAZWISNIEWA
 

Post » Sob paź 02, 2010 13:38 Re: Nasze białaczkowce cz. 3

Witam wszystkich... Dołączam do grona białaczkowców z moją Milutką 1 rok. niestety Miła przez prawie dwa tygodnie była leczona zupełnie na co innego, ponieważ na początku myśleli że to kardiomiopatia (280 uderzeń serca na minute przez 4 dni non stop, teraz troche wolniej), później głęboka anemia: WBC: 4,5 (norma od 5.5), GRAN 2.2 (norma od 2.8), RBC 1.96 (norma od 5.00), HCT 9.6 (norma 25.00), HGB 4.3 (norma 8.0) MCH (22.1 ( norma do 17.5), MCHC 44.5 (norma do 38) RDW%, RDWa, MPV rónież większe. Miła w tym czasie była bardzo osowiała, strachliwa,podkurczone tylne łapki, dreszcze, ospała, nie miała wymiotów ani biegunek, dziąsła białe, sierść stoi, nie je, dużo pije. Zaczęła przyjmować w zastrzykach B12 ( tylko na pierwszy dzień się zbuntowała później nawet nie wyglądała jakby zastrzyk odczuła), steryd, antybiotyk. tydzień temu w pt miałą robione USG: mała śledziona reszta narządów w normie lekarz stwierdził genetycznie uszkodzoną wątrobe ( od tamtego piątku przestała jeść, od niedzieli karmiona na siłe czyli jutro minie tydzień), po tej diagnozie przyjęła 4 zastrzyki na zwiększenie komórek we krwi ale nic nie dały. 30.09 test na białaczke ( sugerowałam lekarzowi to już o wiele wcześniej ale był mądrzejszy) wynik pozytywny na Felv. tak strasznie przez tydzień płakałam że po tej konkretnej diagnozie aż miałąm ulge, bo nareszcie coś wiadomo. Nie wiedziałam tylko że tak się skomplikuje, od wczoraj bierze interferon koci, ma duże wymioty, dalej nie chce jeść, pić, duszności. mama ją dokarmia bo ja nie potrafie, myśle że ją wtedy krzywdze na siłe starając karmić. od 5 dni też najprawdopodobniej nie robi kupki. Jest poprostu bardzo bardzo źle. w poniedziałek ide z nią do lekarza i na 4 zastrzyk bo w tym momencie podaje jej mama. Czy myślicie że moge ja jakoś pobudzić do jedzenia? do załatwiania się, kot reaguje źle na leczenie ale w ulotce było że to się zdarza, szkoda tylko że nie napisali czy wtedy lecieć do lekarza, czy może dalej płakać nad ukochanym maluchem. Już nie mam siły psychicznie nie wytrzymuje, całymi dniami w pracy, szkole nie mam nawet czasu żeby ją przytulić. wczoraj do 3 nad rnem siedziałam i czytałam forum ale nie znalazłam odpowiedzi na nurtujące mnie pytania. no i nie widziałam żadnych informacji na temat takich dziwnych objawów. wszędzie jest parektóre ona ma ale inne wykluczają choroby. tym bardziej że tak bardzo źle z jej krwią. lekarz powiedział że transfuzji nie ma sensu robić,POMÓŻCIE!!!! :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry:

elimia

 
Posty: 7
Od: Sob paź 02, 2010 13:06

Post » Sob paź 02, 2010 14:20 Re: Nasze białaczkowce cz. 3

Oj, przykro...
U nas też kiepsko, na usg wątroba pomniejszona i widoczne grudkowate twory - lekarz podejrzewa chłoniaka. A było już tak dobrze..... :cry: Wczoraj zauważyłam pomarańczowe plamki na dziąsłach i się zaczęło...
Obrazek

Motta brak. Wszystko jest czekaniem...
Wody — uczy pragnienie.
Brzegu — morskie przestrzenie.
Ekstazy — ból tępy jak ćwiek —
Pokoju — o Bitwach pamięć —
Miłości — nagrobny Kamień —
Ptaków — Śnieg.

Emily Dickinson

fiszka13

 
Posty: 1353
Od: Czw sty 28, 2010 22:01
Lokalizacja: Kraków

Post » Sob paź 02, 2010 19:03 Re: Nasze białaczkowce cz. 3

no ja właśnie też się boje że Mila ma białaczke i chłoniaka na raz.

elimia

 
Posty: 7
Od: Sob paź 02, 2010 13:06

Post » Sob paź 02, 2010 19:30 Re: Nasze białaczkowce cz. 3

Elimia, wiem, że to niezbyt pomaga, ale nie martw się na zapas. :ok: Musimy wierzyć, że będzie dobrze.
Na qupala podaje się siemię lniane. Poszukaj na forum, trzeba je zaparzyć. Gdzieś ktoś podawał też odrobinkę no-spy. Myślę, że lepiej siemię, z no-spą to może wstrzymaj się do opinii weta.
Obrazek

Motta brak. Wszystko jest czekaniem...
Wody — uczy pragnienie.
Brzegu — morskie przestrzenie.
Ekstazy — ból tępy jak ćwiek —
Pokoju — o Bitwach pamięć —
Miłości — nagrobny Kamień —
Ptaków — Śnieg.

Emily Dickinson

fiszka13

 
Posty: 1353
Od: Czw sty 28, 2010 22:01
Lokalizacja: Kraków

Post » Sob paź 02, 2010 20:44 Re: Nasze białaczkowce cz. 3

Już nic nie pomoże. Odeszła pół godziny temu na rękach mojej mamy[*][*][*]. Żałuje że nie odstawiłam jkej wczoraj interferonu kiedy pojawiły się już tak duże komplikacje, żałuje że nie kazałam zrobić od razu testu kiedy byłam prawie pewna że to białaczka ze względu na objawy, żałuje że mnie przy mniej nie było. żaluje też w pewnym sensie że nie mogłam jej skrócić tego cierpienia, ale nie żałuje prób.... nigdy więcej zwierząt. Miałam dwa tygodnie na przystosowanie się do tej myśli ale mi by całe życie nie starczył.... Żegnaj myszko moja:*****[*] :cry: :cry: :cry:

elimia

 
Posty: 7
Od: Sob paź 02, 2010 13:06

Post » Nie paź 03, 2010 9:46 Re: Nasze białaczkowce cz. 3

Elimia, współczuję :(
Dla koteńki (*)
Obrazek

Motta brak. Wszystko jest czekaniem...
Wody — uczy pragnienie.
Brzegu — morskie przestrzenie.
Ekstazy — ból tępy jak ćwiek —
Pokoju — o Bitwach pamięć —
Miłości — nagrobny Kamień —
Ptaków — Śnieg.

Emily Dickinson

fiszka13

 
Posty: 1353
Od: Czw sty 28, 2010 22:01
Lokalizacja: Kraków

Post » Nie paź 03, 2010 20:52 Re: Nasze białaczkowce cz. 3

Mnie również jest bardzo przykro :(

larentia

 
Posty: 307
Od: Śro lis 11, 2009 12:45
Lokalizacja: Wrocław

Post » Nie paź 03, 2010 20:58 Re: Nasze białaczkowce cz. 3

dzięki wielkie. Dopiero teraz widze jak ważne jest chodzenie do wet zanim zwierze zacznie chorować. nigdy więcej tego błędu nie popełnie. mam nadzieje, że wasze milutkie będą zdrowe...

elimia

 
Posty: 7
Od: Sob paź 02, 2010 13:06

Post » Wto paź 05, 2010 2:58 Re: Nasze białaczkowce cz. 3

elimia pisze:dzięki wielkie. Dopiero teraz widze jak ważne jest chodzenie do wet zanim zwierze zacznie chorować. nigdy więcej tego błędu nie popełnie. mam nadzieje, że wasze milutkie będą zdrowe...



W lutym moja białaczkowa Basia miała 2 guzy (jeden przy sercu)...uspiłam ja...nie dawali jej szans,a nie chciałam na to patrzec jak sie meczy...Bardzo załowałam tej decyzji,ze za wczesnie, ze moze by sie udało....teraz wiem,ze to była własciwa decyzja....Czasmi szybka smierc jest 'wybawieniem'...O Milusia 5 razy zawalczylismy....i...zyje, na przekór opiniom, głuchy, karłowaty, białaczkowy..Trzyma sie chłopinka dzielnie....Z białaczka jest tak..nic, nic i nagle uderza...Trzeba cieszyc sie z kazdego dnia razem...tak myslę...
elimia-bardzo współczuje...wiem co przeżywasz...
BOZENAZWISNIEWA
 

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Agnieszka LL i 827 gości