
Odwiedziłam Dyzia, aby zrobić zdjęcia jego nowej koleżance. Przy okazji pstryknęłam Dyzia. Ty kocie, taki duży a głupi - powiedziałam mu, gdy schował się za fotelem. Koleżankę przyjął jak zwykle z pełną aprobatą. To mała kotka, która przyszła do miejsca karmienia zakichana i wychudzona. Okazało się, że ma jednak ok. 2 lat, jest tylko taka malutka. W ciągu dwóch tygodni przybrała kilogram, leczenie przeziębienia juz na ukończeniu. Padłaby jak nic, gdyby jej opiekunka nie zabrała do domu.
Chyba jest jakaś domowa, bo strasznie przytulasta. Ucieka, gdy wie, że idzie tabletka, ale jak ja juz złapiesz, możesz robić, co chcesz. Opiekunka wepchnęła jej tabletkę do pyska. Mała połknęła pokornie i juz po wszystkim przykleiła się i z rąk jej nie mozna było strącić. W przyszłym tygodniu, jak skończy lekarstwa, będziemy szukać domu.
Fajna jest, taka do głaskania i przytulania. Nie boi się ani kotów, ani ludzi - wszyscy jej przyjacielem. W przeciwieństwie do Dyzia, który mnie omija.


