Kocur Dyzio opiekun wszystkich kotów - idealny na dokocenie

Dyziulek siedzi nadal ze swoją czarną towarzyszką, także nieufną i bojaźliwą, w swoim pokoju. Przeżył mały remoncik, jak pisała Mary. Opiekunka pracje nad nim i mówi, że może go już głaskać. Opiekunka chce podjąc ponownie próbę znalezienia domku.
To prawda, co piszecie. Cierpliwy dom potrzebny dla takich kotów. Ale gdzie te domy są i jak je znaleźć? Ogłoszeń tysiące, a tu potrzebny ktoś, kto schyli się nad tymi kotami, cierpliwie poczeka i niezależnie od efektu końcowego nie wyrzuci.

Dyziu i Czarna dostali dzisiaj nowego lokatora - czarno-białego młodego kocurka, któr wziął je w obroty. Wyjada z miski i syczy, a Dyzio cierpliwie podchodzi, pełen ufności, ale zaraz zmyka. Podobno widok to dość komiczny. Czarno-biały jest tymczasowo, już domek dla niego jest. Dyzio to naprawdę koci terapeuta. Ciekawe, czy uda mu się młodego spacyfikować.

Piszę po przerwie wakacyjnej. Dziękuję, że tu jesteście. Umówiłam się z opiekunką na nowe zdjęcia i być może już ogłoszenia, ale ten młody musi się trochę uspokoić.

Dyziulku, mocne :ok:

viewtopic.php?f=1&t=116743

W potrzebie dwa domowe koty, które tracą dom.

Co u Dyzia nieśmiałego kocurka?

No właśnie tu siedzę i dumam, co napisać. Nie myślcie, że zaniedbuję Dyzia. Dziasiaj rozmawiałam z opiekunką, od niej zależy, kiedy wystawimy ogłoszenia.
Dyziu jak Dyziu. Raz milszy, raz bardziej wciśnięty w kąt. Zasadniczo sparwy wyglądaja tak jak na początku. No i jeszcze jest z nim czarnulka, także problematyczna. Gdzie jest miejsce dla takich kotów? Nie mogą życ po swojemu, a my im życia nie potrafimy ułożyć.

No kurcze ciężka sytuacja... Dyzio raczej do doświadczonego domku powinien trafić, bo tak na pierwsze zakocenie to ludzie raczej szukają miziaka...
oj rany... bidny ten kocion.. a właściwie obydwie kicie...

TYlko cierpliwy, mądry człowiek, który pomyśli o kotach, a nie o sobie.

I nadal cisza?

Cisza

Biedny Dyziulek... biedny samotny kocio...

Wczoraj wieczorem widziałam go w oknie

myrzapl pisze:Biedny Dyziulek... biedny samotny kocio...

Samotny to on nie jest, bo zawsze jakiś kot z nim. Teraz czarna, juz od dłuższego czasu, i i mała myszka zabrana z ogródków w stanie zakichania i wychudzenia. Symapatyczna, miziasta koteczka - juz przytyła i leczenie przyniosło dobre efekty. TYlko człowieka brak.

Bo Dyziu nie chce człowieka.. :roll:

Ej przemyśl to Dyziek, opłaca się. Na serio..

Czasem widzę Dyzia w oknie, ma taki smutny wzrok

Odwiedziłam Dyzia, aby zrobić zdjęcia jego nowej koleżance. Przy okazji pstryknęłam Dyzia. Ty kocie, taki duży a głupi - powiedziałam mu, gdy schował się za fotelem. Koleżankę przyjął jak zwykle z pełną aprobatą. To mała kotka, która przyszła do miejsca karmienia zakichana i wychudzona. Okazało się, że ma jednak ok. 2 lat, jest tylko taka malutka. W ciągu dwóch tygodni przybrała kilogram, leczenie przeziębienia juz na ukończeniu. Padłaby jak nic, gdyby jej opiekunka nie zabrała do domu.
Chyba jest jakaś domowa, bo strasznie przytulasta. Ucieka, gdy wie, że idzie tabletka, ale jak ja juz złapiesz, możesz robić, co chcesz. Opiekunka wepchnęła jej tabletkę do pyska. Mała połknęła pokornie i juz po wszystkim przykleiła się i z rąk jej nie mozna było strącić. W przyszłym tygodniu, jak skończy lekarstwa, będziemy szukać domu.
Fajna jest, taka do głaskania i przytulania. Nie boi się ani kotów, ani ludzi - wszyscy jej przyjacielem. W przeciwieństwie do Dyzia, który mnie omija.
Obrazek

Kocur Dyzio opiekun wszystkich kotów - idealny na dokocenie

Kto przegląda forum