A nie wydaje Ci się, że Powązkowska to zbyt ruchliwa ulica, żeby wypuszczać kota?
Tym bardziej, że - jak piszesz - okoliczne koty "znikają" na potęgę.
Może ktoś je wyłapuje i coś z nimi robi lub truje je. Może w pobliżu są niepilnowane psy albo za dużo samochodów. Na podwórkach jednorodzinnych domów i małych firm także czeka na koty wiele zagrożeń: zbiorniki z wodą, smołą, miejsca, w których mogą się zaklinować itp.
Zrób ogłoszenia ze zdjęciem i porozwieszaj w okolicy. Chodź na dalekie spacery z psem, jeśli był związany z kotem, to może go znajdzie albo wywabi z jakiejś kryjówki, gdzie mógł wbiec np. przestraszony. I sprawdzaj Paluch.
No i na przyszłość: proszę Cię, zastanów się, czy warto wypuszczać kota i narażać na niebepieczeństwo.
Mieszkam stosunkowo niedaleko od Ciebie i na mojej ulicy też czasem widuję tzw. wychodzące koty z obróżkami, które dosłownie wchodzą pod samochody lub zapuszczają się za ptakami zbyt daleko, żeby potem móc wrócić. Był taki, który łasił się do wszystkich przechodniów. Dobrze, że nie trafił na sadystę. Przynajmniej wtedy, kiedy go ratowałyśmy. Nie wiem, co było potem, bo właściciele znów go wypuszczali, a od jakiegoś czasu go nie widuję...
Trzymam

, żeby Twój kot się znalazł.