Oby nieszczęśliwa historia Shiby nie dała kolejnych gorzkich owoców
Kciuki trzymać nam pozostaje i czekać...
A teraz o Loli
Wczoraj po 21ej poszłam ją utulić, ogrzać własnym ciałem i uspokoić troszkę. Wziełam ją 'na klatę' i przykryłam nas kołderką, bez protestów z jej strony, uzyskałam efekt i...ocknełam się tak po 1ej w nocy
Na resztę nocy schowałam ją do kontenerka dla jej bezpieczeństwa
Rano był u nas wet(sponsorka nie szczędząca finansów
) i podał Loli kroplówkę, coś na wzmocnienie i przy okazji wyręczył mnie przy zastrzykach przeciwbólowym i antybiotyku, więc kłucie na dziś ma bidulka z głowy Jutro rano wet przyjedzie jeszcze na powtórkę z kroplówką.
Lola znosi sytuację spokojnie, na pewno ułatwia jej to własny pokój, w którym czuje się bezpiecznie, wśród znajomych zapachów.
Zjadłam w jej towarzystwie śniadanie i podstawiłam pod nosek odrobinę tuńczyka i polizała
Nie ma siły by jeść ale odruch jest
uffffffPodałam jej do pysia troszkę pasty i wody strzykawką (kroplówka nie zastąpi podawania do ustnego) utuliłam, wymiziałam
Ale nie ma sił ani ochoty na chodzenie(choć przy wecie troszkę chodziła, zapewne niepokój zagórował nad zmęczeniem). Dlatego bardzo niechętnie schowałam ją do kontenerka, przykryłam kocykiem i śpi (chyba). Musi odpoczywać.Na zaistniałe okoliczności jest dobrze
Sama czekam na małżona (największego mego zwierza),który za chwilę powinien się pojawić po trzytygodniowych wakacjach. Wsparcie psychiczne bardzo potrzebne
No i próbuję ogarnąć bajzel, którym odwdzięczają się moi rezydenci za ograniczoną od tygodnia uwagę
usprawiedliwiam ,więc moją prawdopodobną nieobecność na formu
pozdrawiam
Ania






- jej potrzeba tylko trochę czasu - na wzmocnienie sił, na przystosowanie się do nowej sytuacji, oswojenie nowej przestrzeni, poznanie innych członków "załogi" - będzie dobrze!! ślepaczki naprawdę świetnie funkcjonują we własnych, bezpiecznych i kochających domach!!!! 



