Leoś zasrany jak nie wiem co... pranie ,pranie ,pranie... 3 pralki dziś będa jak nic...
Leci mu spod ogona...brat już ze mną mieszka, a że Leo lubi spać z nim...to się chopak obudził z dużą ilością "szczęścia" we włosach...
Robale dalej są... muszę mu advocate kupić i koniec, tabletki to chyba robale na przekąskę mają...
Dziwne,bo Lea nie ma robali , a dostała te same tabletki...
Leo zamknięty w kabinie prysznicowej... kupię advocate i będę musiała mu dać antybiotyk, bo z powodu tych robali i podrażnienia śluzówki , chyba jeszcze ma jakieś zapalenie bakteryjne , bo jedzenie wychodzi prawie w tej samej formie jak wchodziło, niezbyt strawione...i cuchnące...
Z racji dziury finansowej... skłaniam się ku pyrantelum na robale , tyle że to na receptę.
Chyba mamy herpes virusa...bo co odstawię antybiotyki , to one posiedzą pare dni zdrowe i zaczynają znowu kichulić
Mam ochotę dać im azytromycynę...3 dni i papa, ale jak to wirus...
Immunodol nam się kończy...
Tina zasmarkana, Mina zasmarkana , a obie szczepione...
3ka wielkokotów ma się , prócz kataru, świetnie...
Może ten katar z robalami zwiazany?