Temidek-żyć , czy umierać?

Koty i kotki do adopcji

Moderatorzy: Estraven, LimLim, Moderatorzy

Post » Pon wrz 27, 2010 7:31 Temidek-żyć , czy umierać?

Watek jest kontynuacja watku:
viewtopic.php?f=13&t=101182
Poprosiłam o zamkniecie starego watku, bo za duzo przykrych rzeczy sie wydarzyło.
Temidek od kilku miesiecy mieszka z moja rodzina....Kiedy poszukiwano jemu domu zgodziłam sie go przyjac(około roku temu).Wtedy dowiedziałam się,że trafił do wspaniałego domu w Warszawie.Oczywiście bardzo się ucieszyłam...tyle bezdomnych kotów czeka na pomoc...
Teraz Temiś jest u mnie i jak napisałam kiedyś "wszystkie drogi prowadza do Pana', tak tu mogę śmiało napisać "wszystkie drogi prowadza do domu"
Temidek dzięki pomocy koleżanki z klubu ślepaczków został odebrany z lecznicy z "obgryzionym 'siusiakiem,zasraczkowany....Zrobiono mu test pp za który zapłaciła księżna-kluska(to był warunek wydania nam kota)...
Kotek był w ciężkim stanie, leki nie pomagały, lało się z niego.Mój wet zmienił leki, biegunka ustąpiła.
Kotek agresywny, atakował każdego kto się do niego zbliżał, warczał-gryzł, drapał....Nie nauczony kuwetkowania...do kuwety zagląda bardzo rzadko... :( Normalnie się boi..kiedy go tam wsadzam kuli się i warczy...
Podczas zabiegu kastracji, zasłabł...nie mogliśmy mu oczyścić śmierdzących oczodołów..był za słaby..miał złe wyniki biochemii...
Czekaliśmy aż sie wzmocni do zabiegu.I wtedy nastąpił szereg ciężkich ataków padaczkowych...Nie sposób opisać tego co widzieliśmy,nie byłam w stanie tego nagrać, bo tłukł główka o podłogę, meble...z nosa, ucha, pysia leciała mu krew...
Natychmiast skonsultowałam telefonicznie i e-mailowo decyzje o natychmiastowym oczyszczeniu oczodołów, gdyż śmierdziały i wyglądało na to,ze kotek gnije od środka...Konsultacja z klinika DR Garncarza...(tu dowiedziałam sie tez,ze Temid nie był pacjentem tej kliniki wczesniej)
Temidek ledwo przeżył.Kiedy wrócił do domku ataki padaczkowe ustąpiły...Jednak rokowania co do życia były bardzo ostrożne, obawiano sie zakażenia organizmu...Po operacji dowiedziałam sie,ze "ktoś dłubał mu w oczach",że "kotek nie mógł sobie tak precyzyjnie obgryźć siusiaka'....,że ma "syndrom maltretowania',tzn..boi się wyciągniętej ręki, głośniejszego słowa, chowa się, warczy,ucieka...od człowieka
Zostawie to bez komentarza, nie wiem kto tak mu zycie zniszczył, nie oskarżam nikogo.Wiem tylko tyle...sam tego nie mógł zrobic...Ciesze sie ,ze jest u nas, bezpieczny, ze spi ze mna w łózku, ze mruczy kiedy do niego mówie...nasłuchuje gdy do niego mówie...Zupenie inny kotek...
Sa dni , kiedy ma atak,że jedyna myśla jaka mam to uspienie Temidka....Tego nie da sie opisac....jak rzęzi, po ataku, wymiotuje, trzesie sie, leży bezwładnie kilka godzin nawet.
Dzięki prośbom kilku osób w tym Never postanowiłam zawalczyc ponownie o Temida....
Bedziemy szukac neurloga jaki go jeszcze raz przebada(dokumentacje jaka "ma' nie mogę uzyskać-panowie nie dotrzymali słowa i nie przesłali mi żadnej dokumentacji Temidka).
Jesli jest mozliwosc wziecie Temida pod opieke jakiejsFundacji na czas leczenia(diagnozy, wizyty u neurologa, ew.tomografu komputerowego)bede wdzieczna.Na chwile obecna nie stac mnie na jeżdżenie z Temidem po klinikach z własnych środków.Pod opieka mam 18 kotów(+2 dochodzace i kilka bezdomniaków jakie dokarmiam)
Mam 3 koty białaczkowe i 3 nerkowe.To sa ogromne koszty.Wiem,ze jesli bedzie pod opieka jakiejs fundacji, będzie łatwiej o zbiórkę funduszy na pomoc dla niego,choć zdaniem lekarzy należałoby go już pożegnać.Temidek dostaje 1/4 Luminalu 2xdziennie...Nie jest zaszczepiony,ale jak na razie nie choruje, z czego sie ciesze....
Prosze,aby ten watek był konstruktywny,zeby nie zamienił sie w kolejna pyskówke...
Poprosze kolezanke o wstawienie kilku zdjec Temidka..jak wygladał kiedy przyjehał do nas i jak wyglada teraz....I wiele ciepłych mysli jest potrzebnych, bo naprawde nie wiem co robic....Nigdy nie miałam takiego dylematu..ten przypadek jest jedyny, wyjątkowy...
BOZENAZWISNIEWA
 

Post » Pon wrz 27, 2010 9:21 Re: Temidek-żyć , czy umierać?

Jestem w szoku..
Wiem u kogo był przedtem..
Poznałam go jako całkiem malutkiego maluszka, wiedziałam o atakach padaczkowych i widziałam jego oczy.. :(

Ale też powiedziano mi, że jest pod kontrolą dr Garncarza i że ataki padaczkowe powoli ustają..
Wygląda na to, że to co mi mówiono nie do końca było prawdziwe.. :evil:

A już stan kicia, po obejrzeniu fotek z poprzedniego wątku.. :strach: :evil: :evil:
Opowieści o moich kociastych..
viewtopic.php?p=3620054#3620054

aamms

Avatar użytkownika
 
Posty: 28912
Od: Czw lut 17, 2005 15:56
Lokalizacja: Warszawa-Ochota

Post » Pon wrz 27, 2010 9:26 Re: Temidek-żyć , czy umierać?

Bardzo by pomoglo, gdyby udalo sie wyciagnac dokumentacje dotyczącą badania i leczenia kotka na BIałobrzeskiej - jesli koty byl badany.... CZY KTOS MOZE POMOC?
I moim zdaniem bezwzględnie nalezy ostrzegac przed domkiem, ktory wzial wczesniej kotka. Z informacji, jakie wczesniej mialam wynikało, ze jest to osoba conajmniej niezrownoważona psychicznie...
Bede zbierac informacje na temat tamtego domu, jesli bedzie trzeba to ja zaloze watek ostrzegawczy - nie boje sie..... :evil:
Ostatnio edytowano Pon wrz 27, 2010 9:41 przez Never, łącznie edytowano 1 raz

Never

 
Posty: 9924
Od: Czw lis 29, 2007 23:22

Post » Pon wrz 27, 2010 9:39 Re: Temidek-żyć , czy umierać?

:strach: - powiem tylko tyle - odechciewa się tymczasować i ratować - bo jak potem mają trafić do psychola... :cry: - człowiek zacznie się bać oddawać koty, nawet jak sprawdzi.... :roll:

ogromne :ok: :ok: :ok: za Temida - poproszę na PW o nr konta, na które można coś podesłać - niestety dopiero gdzieś za tydzień/półtora... :oops:

joluka

 
Posty: 4844
Od: Nie gru 30, 2007 16:51
Lokalizacja: Warszawa Wawer

Post » Pon wrz 27, 2010 9:54 Re: Temidek-żyć , czy umierać?

Bożena, kiedy dokładnie kocio trafił do Ciebie?
Ja miałam informacje o kocie z poprzedniego domu jeszcze w grudniu zeszłego roku..
Opowieści o moich kociastych..
viewtopic.php?p=3620054#3620054

aamms

Avatar użytkownika
 
Posty: 28912
Od: Czw lut 17, 2005 15:56
Lokalizacja: Warszawa-Ochota

Post » Pon wrz 27, 2010 10:04 Re: Temidek-żyć , czy umierać?

ja sprobuje zalatwic jakies badania bezplatnie - zobacze, czy to mozliwe bedzie. jesli nie, proponowalabym zabrac kotka do najlepszego z neurologow w W-wie - to dr Lenarcik, prawda? Zobacze, czy nie daloby rady na SGGW, tam maja duzo specjalistow, moga zrobic badania, a i przypadek moze kogos zaintersuje. Szkoda, ze tak pozno zobaczylam ten watek... :( miesiac temu wszytkie badania ogolne mozna bylo zrobic za darmo..

Czy gdyby nie udalo sie darmowo, ktos bylyby sklonny zadeklarowac jakas kwote na diagnoze kotka w W-wie? jesli tak, to ile by to bylo? :oops:

Ja nawet zastanawiam sie nad umieszczeniem go bardzo dobrym szpitaliku na kilka dni, na okres diagnozy - Bozena nie da rady pewnie jezdzc z nim caly czas, a malego paru lekarzy powinno obejrzec....

Kto zna moja obecna sytacje wie, ze nie moge pomoc finansowo, ale sprobuje organizacyjnie poumawiac wszystko, no i powalczyc o darmowe badania.... Wiecej pomoc nie moge :(

Never

 
Posty: 9924
Od: Czw lis 29, 2007 23:22

Post » Pon wrz 27, 2010 10:20 Re: Temidek-żyć , czy umierać?

aamms pisze:Bożena, kiedy dokładnie kocio trafił do Ciebie?
Ja miałam informacje o kocie z poprzedniego domu jeszcze w grudniu zeszłego roku..



Ja naprawde mam juz dosyc nerwów, dlatego załozyłam ten watek...Wiem,ze nic nikomu sie nie udowodni, bo nikt nikogo za reke nie złapał.Natomiast nie wyobrazam sobie,ze adoptuje kota, a po roku on wyglada jak szmata i wrak kota...Uwazam,ze po to bierze sie zwierze,zeby zapewnic mu najwspanialsze warunki, opieke medyczna...
Kota zabrała Ksiezna-kluska w dniu 13.07 2010r...na moje "polecenie"jakie przekazałam lecznicy w Warszawie telefonicznie...Zabrałam go wiedzac,ze ma straszna wodnista biegunke,ale nie chciałysmy czekac i dobrze, bo kolezanka musiała "zapłacic'za odbiór kota...Do tej pory obiecany zwrot kosztów nie nastapił..Jak odbije finansowo oddam pieniazki...Teraz mam inne problemy...
Prosze Was o nie robienie tutaj zadnych dymów...musimy sie zastanowic do jakiego specjalisty zapisac Temidka, kto mi pomoze poruszac sie po Warszawie jak z nim przyjade i czy jest jakas fundacja jaka by zechciała nie wiem zasponsorowac nam te podstawowe badania neurologiczne jak najszybciej...Ja pieniedzy nie chce zbierac, choc teraz juz wiem jak nalezy pomoc rozliczyc, wec jesli ktos wpłaci pieniadze na moje konto to wszystko okaze i sie rozlicze.
Ja nie mam zdrowia sie z nikim szarpac...wystarczajaco przezyłam ratowanie Temida, mozna poczytac na watku slepaczków.....
Mam problem z netem, powazny, jak ktos moze niech mi bazarki podniesie jak mnie nie ma....cos od kilku dni szwankuje, a od wczoraj w nocy to juz masakra...


Wypis z karty:
"Kot przyjety do ewentualnej kastracji,rana napletka.Toaleta rany,podano conwenie.Wskazanenajpierw wyleczenie okolicy napletka po czym dopiero zabieg kastracji.Kot dzisiaj miał biegunke,wskazany test w kieunku paneukopenii."


Informacje o obrazeniach kota mam do wiadomosci zaufanym osobom,ale w kazdym razie rozchowrowałam sie po ogledzinach weta...i tym co usłyszałam...Wiem,ze dostawał przeciwpadaczkowe leki doodbytniczo..pewnie dlatego miał tak tyłek "rozjechany'...Nie komentuje tego, Temid łyka leki dopyszcznie...Dotyk w okolice krocza powoduje atak paniki u niego i szkoda pisac ...Zrobił WIELKIE postepy socjalizacyjne i zdrowotne...Przez długi czas był na Scanumune, i Interstinalu+convalescence.
Zaraz wklekje odpis od D,R Garncarza....
">
Witam serdecznie.
Po sprawdzeniu danych w naszej bazie klientów i zwierząt nie znalazłem nazwiska pana, który podobno był z kotkiem u mnie. Nie figuruje też kotek o podanych imionach
przez panią.
Jacek Garncarz. "
Korespondencja jest długa, ale sa tu nazwiska i inne informacje jakich ze wzgledów waznych podac publicznie nie moge....
Ostatnio edytowano Pon wrz 27, 2010 11:47 przez BOZENAZWISNIEWA, łącznie edytowano 1 raz
BOZENAZWISNIEWA
 

Post » Pon wrz 27, 2010 10:26 Re: Temidek-żyć , czy umierać?

Ok, dzięki za informację..
Tak jak prosiłaś, nie będę robić zadymy..

Spróbuję zapytać na Białobrzeskiej o dokumentację..
Opowieści o moich kociastych..
viewtopic.php?p=3620054#3620054

aamms

Avatar użytkownika
 
Posty: 28912
Od: Czw lut 17, 2005 15:56
Lokalizacja: Warszawa-Ochota

Post » Pon wrz 27, 2010 11:02 Re: Temidek-żyć , czy umierać?

Never pisze:ja sprobuje zalatwic jakies badania bezplatnie - zobacze, czy to mozliwe bedzie. jesli nie, proponowalabym zabrac kotka do najlepszego z neurologow w W-wie - to dr Lenarcik, prawda? Zobacze, czy nie daloby rady na SGGW, tam maja duzo specjalistow, moga zrobic badania, a i przypadek moze kogos zaintersuje. Szkoda, ze tak pozno zobaczylam ten watek... :( miesiac temu wszytkie badania ogolne mozna bylo zrobic za darmo..

Czy gdyby nie udalo sie darmowo, ktos bylyby sklonny zadeklarowac jakas kwote na diagnoze kotka w W-wie? jesli tak, to ile by to bylo? :oops:

Ja nawet zastanawiam sie nad umieszczeniem go bardzo dobrym szpitaliku na kilka dni, na okres diagnozy - Bozena nie da rady pewnie jezdzc z nim caly czas, a malego paru lekarzy powinno obejrzec....

Kto zna moja obecna sytacje wie, ze nie moge pomoc finansowo, ale sprobuje organizacyjnie poumawiac wszystko, no i powalczyc o darmowe badania.... Wiecej pomoc nie moge :(


Kazda pomoc jest potrzebna....i kazda przyjme....Mały miał robiona morfologie i biochemie 27.lipca ipotem chyba, przed samym czyszczeniem oczodołów....Ale pierwsze wyniki były dosyc złe, został zakwalifikowany tylko do lekkiej i krótkiej narkozy...Potem tez nie było za dobrze, aczkolwiek nie mielismy wyboru..musielismy podac mu narkoze,zeby te gnijace oczodoły wyczyscic..inaczej miałby zakazenie..I tak było xle i tak nie było dobrze.Testy mial robione-negatywne....
Boje sie go zostawiac na kilka dni w Warszawie, wiem ,ze tam bedzie pod fachowa opieka....Ja wiem co on tu wyprawia jak go do kontenerka ładuje...i co wyprawiał w lecznicy jak go na noc zostawiłam...Stres nasilił mu ataki wtedy....Oczywiscie jesli musi tam jechac to go przywioze...Dla mnie najlepiej go zawiexc w sobote...jesli mozna, bo wtedy mam z kim dzieci zostawic...
BOZENAZWISNIEWA
 

Post » Pon wrz 27, 2010 17:05 Re: Temidek-żyć , czy umierać?

Bozeno, aj pamietam, ze dla Ciebie najlepiej w sb, ale nie wiem czy cos sie uda zalatwic w ten dzien. Potrzebuje troche czasu zeby sie rozeznac w tym jakie mam mozliwisci w Wwie. Co do fundacji - ja nie znam takiej, ktora zasponsorowalaby badania kotka.... ale warto pytac, oczywiscie. jesli kotek trafilby do szpitala na pare dni, to do duzej klatki, naprawde duzej, i bylby pod bardzo troskliwa opieka... Oczywiscie szpitalik to ostatecznosc, ale taka alternatywe tez musze rozwazyc, gdyby sie okazalo, ze potrzebne sa rozlegle badania.

Never

 
Posty: 9924
Od: Czw lis 29, 2007 23:22

Post » Pon wrz 27, 2010 17:24 Re: Temidek-żyć , czy umierać?

czy coś takiego nie podchodzi pod paragraf o znęcaniu się nad zwierzętami? Te obrażenia są strasznie ..... dziwne delikatnie mówiąc.
Obrazek

Miss

 
Posty: 2752
Od: Wto gru 01, 2009 13:59
Lokalizacja: Belgia

Post » Pon wrz 27, 2010 20:59 Re: Temidek-żyć , czy umierać?

Rozmawiałam z kilkoma osobami, czy jest sens go nadal ciagac...przeciez nic mu juz sie w glowie nie cofnie..mozna tylko złagodzic ataki....Nie bede dzisiaj juz tu siedziała, bo nadal mam goraczke, a dopiero wróciłam z długiego szkolenia....
Miss, prosze,aby ten watek był tylko i wyłacznie o ewentualnej pomocy w leczeniu Temidka...prosze...
Nikt nikogo za reke nie złapał....i niestety w tym przypadku mozna tylko wzmozyc czujnosc i nie oddawac tym ludziom kotów...ale jak juz tu Never pisała....moga pójsc do schronu i sobie wziac...
Ja napisze tylko tak:kiedy odebrałysmy go z Warszawy i pojechał na badania do MOJEGO weta prowadzacego mój zwierzyniec, a ten z innymi osobami dowiedział sie ,ze "Temidek podczas ataku padaczki obgryzł sobie siusiaka"...to spojrzał na mnie z politowaniem, bo pomyslał,ze ja w to uwierzyłam....Temid przed chwila nawalił przed łazienka, najadł sie i jak na razie strasznie ucieszony ociera sie o moje nogi...Musze to wszystko przemyslec...nie wiem co bedzie jesli bedzie miał podobny atak...Na razie spokój, ja sie musze połozyc...dobranoc...
BOZENAZWISNIEWA
 

Post » Pon wrz 27, 2010 23:20 Re: Temidek-żyć , czy umierać?

Bozeno, ja w takim razie czekam na jednoznaczna decyzje - czy chcesz zeby kotek byl diagozowany i czy w razie czego dostarczysz go do W-wy.
Bez takiej deklaracji nie bede zawracac glowy innym ludziom i ustawiac badan - nie mam czasu ani pieniedzy zeby nakrecac sprawe, z ktorej nic nie wyjdzie. Juz raz prosilas mnie o zalatwienie badan dla swoich kotow i nie skorzystalas z nich....Prosze, przemysl sprawe jeszcze raz, jesli stwierdzisz, ze warto sprobowac zdiagnozowac kotka, bede dzialac. Mam nadzieje, ze aams uda sie uzyskac info o dotychczaswym leczeniu. Ja bym sie dowiedziala jakie badania sa potrzebne, zeby kotka mogl dobrze zdiagnozowac neurolog - dla mnie taka diagnoza to podstawa. Moim zdaniem nie ma nic do stracenia, skoro co jakis czas piszesz, ze zastanawiasz sie nad eutanazja kotka, ale nie bede sie tym zajmowac, dopoki nie napiszesz jasno, ze tego chcesz i jestes gotowa dostarczyc kotka do W-wy na czas badan (jesli na ponad 1 dzien, zostalby w szpitaliku).

Never

 
Posty: 9924
Od: Czw lis 29, 2007 23:22

Post » Pon wrz 27, 2010 23:46 Re: Temidek-żyć , czy umierać?

Czytam i wszystko się we mnie trzęsie. Lili również dostaje luminal - 2 razy po 1/4 tabletki. Wiem, jak wyglądają ataki padaczkowe, to straszne przeżycie. Jeżeli chodzi o odbytnicę, to na początku ataku można podać doodbytniczo diazepam, który złagodzi atak. Bardzo trudno jest podać cokolwiek w jakikolwiek sposób kotu podczas ataku. Może przez to ma taki biedny odbyt?

Trzymam mocno kciuki za Temidka :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok:

vega013

 
Posty: 14686
Od: Czw lut 22, 2007 20:00
Lokalizacja: Warszawa Radość

Post » Wto wrz 28, 2010 3:00 Re: Temidek-żyć , czy umierać?

BOZENAZWISNIEWA pisze:Rozmawiałam z kilkoma osobami, czy jest sens go nadal ciagac...przeciez nic mu juz sie w glowie nie cofnie..mozna tylko złagodzic ataki...


Ale nie wiadomo co tak do końca powoduje te ataki.
Skoro oczyszczenie oczodołów dało poprawę - może to sugerować toczący się np. nadal jakiś stan zapalny w obrębie czaszki. Warto to sprawdzić.

kiedy odebrałysmy go z Warszawy i pojechał na badania do MOJEGO weta prowadzacego mój zwierzyniec, a ten z innymi osobami dowiedział sie ,ze "Temidek podczas ataku padaczki obgryzł sobie siusiaka"...to spojrzał na mnie z politowaniem, bo pomyslał,ze ja w to uwierzyłam....


Nie znam poprzedniej historii kocurka, nie wiem co się z nim działo i kto się nim zajmował - z tego co piszesz faktycznie było nieciekawie :(.
Ale - samookaleczenia, dziwaczne zachowania - jak najbardziej mogą pojawić się podczas ataku padaczki. To nie zawsze musi być klasyczny atak z drgawkami.
Czasem wygląda to inaczej. Sam atak albo okres zamroczenia po nim.
Odgryzienie sobie prącia (co on tak naprawdę ma uszkodzone - prącie czy napletek?) podczas ataku wcale nie jest mniej prawdopodobne niż odcięcie tegoż przez człowieka w ramach znęcania się nad kotem.

Jak ta okolica wygląda teraz?
Może już wcześniej tam coś się działo, może kocurek się wylizywał, to miejsce było podrażnione i stąd samookaleczenie?

Blue

 
Posty: 23908
Od: Pt lut 08, 2002 19:26

[następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot] i 28 gości