jestem tak zmęczona że nawet do kompa nie siadam

chociaż już lepiej sie czuję ,nadal jestem jak wypluta ,teraz troszkę odpocznę .
Na dworku cieplutko ,miło taka powinna być (taka była) nasza polska jesień .
Jak sie fajnie po parku spacerowało i szurało liśćmi ,a teraz wszędziej biegiem.
albo myśl ..byle do łóżka ,byle iść spać ,pogięło mnie ,jak nic
trzeba już ciepłe rzeczy wygrzebać ,jakieś swetry ,kurtki poszukać ,na szmaty gdzieś zerknąć .
Dobre były na Płockiej ,ale ta ulica aż krzyczy wspomnieniami które tak bardzo bolą .
niedawno robiłam z Bartkiem ludziki z kasztanków i z żołędzi ile było wtedy śmiechu bo ręce to oboje mamy mało zdolne ,przeleciało ,odeszło gdzieś tam...
koty napawają się ostatnimi podrygami ciepła ,jeszcze na parapetach ,zaraz je zabiorę ,zamknę okno ,pójdę do pracy .
Koniec dnia.
rozmawiałam z Bartkiem o ociepleniu chociaż jego pokoju ,nie wiem jak ,nie mam pojęcia ,ale poczytam ,kupić styropian to chyba nie wszystko
najważniejsze przetrwać ten miesiąc ,pożyczyłam nawet nie dużo .
Jutro też jest dzień jakoś będzie ,zawsze jakoś jest.
buziaki kochani.