
Natomiast pamietam taka sytuacje, to moze bylo kolo kwietnia/maja tego roku. Poprzedni zaklad pracy "wisial mi" umowe i wyplate za przepracowany tam miesiac, wiec pojechalam tam wyjasnic wszystko. W drodze na przystanek spotkalam kolezanke, ktora organizuje wystawy kotkow do adopcji, akurat odebrala skads aktualne i poprosila mnie, zebym przy okazji tam gdzie jade tez porozklejala. No wiec mowie, ze nie ma problemu. W jednym zoologicznym szef nie pozwala na klejenie plakatow na witrynie (faktycznie, zaden tam nie wisial), ale szefa nie bylo, byl na urlopie, wiec pozwolono mi plakat powiesic. Poskutkowalo to tym, ze jakis kocio w tamtym miescie znalazl swoj dom

W innym zoologicznym w tym miescie musialam sie niemal prosic o pozwolenie przyklejenia plakatu zaraszajacego na najblizsza wystawe. No w koncu gdzie jest najlepsze miejsce na taki plakat jak nie w sklepie zoologicznym ktory sie miesci w dodatku w duzym centrum handlowym?...
Wisialy tam juz ogloszenia typu: zamienie mieszkanie, sprzedam suknie slubna itp... a plakatu wystawowego nie pozwolono mi powiesic, bo szefostwo sobie nie zyczy zadnych plakatow, ogloszen i reklam.
Wkurzylam sie i powiedzialam, jak to mozliwe, ze ZADNYCH jak to podkreslaja, skoro wisza ogloszenia, w dodatku nie zwiazane z tematem zwierzecym! Tlumaczenie tradycyjnie bylo: szefowa nie pozwala. Nie bylo szefowej wtedy w tym sklepie, wiec nawet poprosilam pracownice, zeby zadzwonila do szefowej i powiedziala w czym rzecz, ew,ja moge z nia porozmawiac. Odpowiedzi sie juz pewnie domyslacie: nie, bo cos tam...



Poprostu sa ludzie co kochaja sie czepiac i robic wielkie problemy z bzdur...

Na szczescie Manius kotem drobiazgowym nie jest, jemu to totalnie wisi, nie przejmuje sie takimi ludzmi, i slusznie



