Właśnie weszłam do domu, bo wpadłyśmy jeszcze do Fredzioliny

, gdzie było przemiło i przestałam płakać

Od Jadzi nie chce się wychodzić

A jakie koty
Oto skrótowa relacja (jutro szczegóły bo padam

):
Kochane, Mgiełeczka wspaniale odnalazła się w nowym domku i natychmiast zaakceptowała Ewę

Pozwiedzała, pojadła, popiła i nie miała ataków "trzęsiączki"
Wiem, że będzie naprawdę szczęśliwa, bo
Ewa to cudowna osoba i już kocha Mgiełeczkę!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Niedawno do niej dzwoniłam i opowiedziała mi, że Mgiełka chodzi za nią jak piesek, ładuje się na kolana, wtula się i rozdaje słynne buziaczki

Wskoczyła już na kuchenną szafkę, a na łóżko wchodzi co chwilę

Jedyne co mnie martwi to fakt, że jeszcze nie była w kuwetce

Ale podobno podczas mizianek puszcza bączki

Prosimy więc o kciuki za prędkie sioo i koo!!!
Teraz idę sobie poprzeżywać i popłakać w poduszkę. Bo w sercu wyrwa nieziemska. Głowa spokojna, ale serce w rozpaczy. Proszę, wybaczcie egzaltację, ale tak to wygląda. Same wiecie...
Mam nadzieję, że Ewa napisze, ale teraz w głowie jej tylko Mgiełeczka

Moja najdroższa Mgiełeczka
Peciu, dziękuję
