Mam na tymczasie Bubę, pierwsze leczenie KK (?) się nie powiodło, kotka przeszła szkołę życia na ulicy.
Wybieram się z nią do weterynarza i chyba będą testy FIV/FELV, bo śniło mi się, że jest poważnie chora...
I jeśli okazało by się, że ma FELV, to najpierw bym się podejrzewam załamała, odizolowała kotę na czas testów moich kotów, potem moje koty szczepienie i Buba by została.
Tylko mnie by zjadły koszty leczenia ewentualne, bo nawet na tę konieczną wizytę nie mam pieniędzy...
Ale takie moje zdanie.
Trzymam kciuki za koteczkę i za wynik testów w Niemczech
