aga&2 pisze:Dzięki cioteczki
sprawa jest naprawdę skomplikowana.
Kicia mieszka w lecznicy. Kochana dr Renatka, która się nią opiekuje stwierdziła, że gdyby nie fakt, że kicia mieszka u niej to powinna zostać uśpiona. Tj gdyby nie to, że jest przekochana, czuła i mrucząca i podbija serca wszystkich którzy ją widzą...Bo - pomijając kwestie finansowe - operacja trudna, rekonwalescencja długa no i szanse powodzenia 50 na 50

Uszkę konsultowała też pani dr chirurg z lecznicy w której robiono RTG - wielokrotnie podkreślała, że przypadek trudny ale próbować warto.
W poniedziałek jeszcze ma być konsultowana w innym miejscu.
(
Mój Trusio miał operowaną przepuklinę przeponową w Warszawie, w lecznicy dra Nizołka
http://wetmarysin.pl/doctors/index, operował go dr Zdeb. Miałam możliwość operowania go w Łodzi, ale po zasięgnięciu różnych opinii zdecydowałam się, mimo dużo wyższej ceny, pojechać z nim do Warszawy. To, co przeważyło w mojej decyzji to to, że kot będzie operowany przez najlepszych, w lecznicy ze świetnym sprzętem. Tam dawano mi 80% szans, a w Łodzi - 30%-40%. U nas takie operacje to pojedyncze przypadki, tam - przepukliny operuje się dużo częściej, stąd też doświadczenie wetów nieporównywalnie większe. Do takiej operacji potrzebny jest aparat do narkozy wziewnej i respirator, no i naprawdę świetni chirurdzy. Wiem, że niektóre lecznice nie posiadające takiego sprzętu decydują się na operację na otwartej klatce piersiowej. Warto wiedzieć czy wasza lecznica takim sprzętem dysponuje i ile takich zabiegów robili weci, którzy mają operować kotkę. Jeśli mają sprzęt i doświadczenie to super. Jeśli nie - to może jednak spróbować gdzie indziej ?
Co do rekowalescencji po operacji to gdyby nie ogolony brzuszek to nikt by nie powiedział, że jest to kot po ciężkiej operacji. Wszystko goiło się rewelacyjnie. Trusiek tydzień przesiedział w klatce, a potem był jak nowonarodzony. Przestał się dusić, zaczął normalnie oddychać jeść, biegać ...