Jestem nowa na forum, ale chciałabym napisać co mnie właśnie spotyka... Około miesiąca temu przygarnęliśmy z chłopakiem kotka (około 4ms, czarnulek, odchowany, przyjacielski) Rządził u nas w pokoju od tamtego czasu

Wczoraj przyniosłam maleńkiego (3-4tyg?) przybłędę, bo nie wiedziałam co z nim zrobić, pałętał się po mi znanym podwórku już 3 dzień bez matki, dokarmiany przeze mnie i koleżanki z pracy... Więc postanowiłam o zabrać. Czarny zgłupiał do reszty, na małego zareagował agresywnie (ale ez przesady), na mnie i mojego chłopaka też tak reaguje... Jego wczoraj podrapał ostro dość, też po twarzy... teraz chodzi obrażony, trzeba uważać jak się do niego podchodzi, syczy i warczy. Chociaż jest poprawa, pozwala się dotknąć, choć i mnie dzisiaj drapnął. Mały się nie przejmuje, wystraszony chodzi po pokoju i miauczy przeraźliwie, albo śpi jak teraz, za komputerem. Trochę boje się zostawić je same, nie wiem co Czary może zrobić. Za pól godziny ma być weterynarz (do domu) bo małego trzeba szczepić, a oba już teraz odpchlić... Nie mam możliwości rozdzielenia ich jak mnie nie będzie, bo jest pokój i łazienka, a tam naprawdę bardzo zimno. Jestem przerażona (ale jeszcze nie spanikowana). Zobaczymy jak to będzie.... Chciałbym, żeby się dogadały i jakoś ze sobą żyły, bo chcę, żeby zostały obydwa. Co o tym sądzicie?