Mnie nie ma (odwyk od miau

i in. domowe sprawy), a tu takie wesołe rozmowy

Co do wagi Nikuni, to uspokoiłam się, zwłaszcza jak to "dobry znak"

Jak ją teraz biorę na ręce to czuć kota, ale to - czytając o wagach in. kotów - tylko 3,6 kg (może już mniej, bo odchudzałam Niki

fitnessem), ale jak sobie przypomnę koszmarną wagę 2,7 kg, to brrr...
Tydz. temu nachwaliłam Nikunię u wetki, a tu ona zaczęła mniej jeść i ma początki kataru. Wczoraj byłyśmy na zastrzyku z Zylexisu. Na razie antybiotyku nie dajemy (p. doktor mówiła, że powoli odchodzi się od leczenia kataru/przeziębień antybiotykiem, a stosuje się środki podnoszące odporność. Taka metoda została przyjęta w stosunku do Niki. Tak prawdę mówiąc Nikunia jest pierwszą pacjentką, kt. ma zastosowaną taką metodę, ale mi to nie przeszkadza. Wiadomo, że antybiotyk zwalcza chorobę, ale niszczy organizm, a Nikuni tego nie potrzeba. Mimo wszystko dostałam dwa zastrzyki z antybiotykiem, za kt. nie płaciłam

bo jeśli nie będą potrzebne, to je oddam (kochana pani doktor).
Dziś rano (a ostatnio zazwyczaj to rano tylko się dzieje) Niki kichnęła tylko 2 razy. Apetyt średni. Oczywiście jakbym dała coś niezdrowego, to by wpałaszowała w mig

Wczoraj Nikunia miała sprawdzaną drożność kanalika łzowego. Powiem Wam, mam bardzo dzielną kiciunię. Co prawda, gdy zaczęłam ją przytrzymywać do badania, zrobiła kupkę ze strachu i cały czas się bała, bo cichutko pojękiwała (nie miauczała), ale nie walczyła. Nie mogłam patrzeć, jak wetka wkłada jakiś papierek do oczka Nikuni i tak chwilę siedziałyśmy. Kanalik drożny!

W domu w nagrodę panna zjadła plasterek polędwicy

ku wielkiej uciesze
Jest wielka zmiana, bo po takich wizytach u weta Niki potrafiła przez wieczór do mnie nie podchodzić, a teraz nie ma problemu, przychodzi od razu

Mój słodziak i ja pozdrawiamy wszystkich
