Jesteśmy. Przeprowadziłam się chwilowo w pobliże kliniki, by być w razie czego na miejscu.
Wysiedziałyśmy się w klinice od 17.30 do 21.30.
Na dzień dobry dostała 250 ml kroplówki z wszelkimi dopalaczami, bo była strasznie odwodniona. Trzymałam ją 2 godziny na kolanach i pilnowałam, żeby kapało... nie chciałam jej usypiać do kroplówki.
Morfologia marna - wyszło odwodnienie, do tego bardzo niskie leukocyty 2,8 (norma 5-10). Podejrzenie białaczki miałyśmy juz od wielu lat, bo leukocyty zawsze wychodziły w granicach 3... więc zrobiłam dzisiaj test FIV FeLV - oba wyszly negatywnie, więc uff.
RTG dzisiaj bez kontrastu. W zasadzie nic nie wyszło... zapchanych jelit nie ma, w jelicie grubym tylko 2 małe kawałeczki kupy oddzielone powietrzem. Kłaków nie widać. Wcześniej puste zapowietrzone jelito. Jedyny niepokój budzi ten cieniutki odcinek dwunastnicy za żołądkiem... może tam coś być co nie przepuszcza dalej jedzenia... ale na zdjęciu tego nie widać.
Wyniki biochemii z profilem nerkowym i wątrobowym będą jutro rano. Okaże się, czy to przypadkiem nie zatrucie. Jutro idziemy znów na badania. RTG z kontrastem i USG.
Narazie nie wiemy co jej jest. Na pewno nie jest zatkana. Moze to byc ciało obce w cienkim odcinku dwunastnicy, albo zaciśnięty zwieracz żołądka, ktory nie wypuszcza treści zołądka dalej (dostała lek rozkurczający), albo czymś się zatruła (okaże się po wynikach biochemii jutro). Dostała też leki przeciwwymiotne.
Jest też podejrzenie, że to robaki. Jutro kupa do badania... jeśli zrobi w domu...a jeśli nie to doktor wyciśnie.
Dzisiaj znów bez jedzenia i picia. Jutro o 8 rano chrupki intestinal, o 10 kolejna porcja chrupek, a o 13 idziemy do weta.