Najpierw opis wizyty u weta:
weterynarz oczyścił oko, zdjął warstwę zaschniętej ropy, która skleiła mu oko i oczyścił je. Mały dostał Tolfodine i Catosol czy jakoś tak
Dziś jak przyjechałam jego całe oko było zaropiałe, z drugiego lała się ropa.... Kociak był na synuloxie, ale niestety nie dostawał go systematycznie, dziś rano jak byłam mimo, że czekałam na niego dłużej nie było go ... Dziś na wieczór na szczęście był...
Najpierw stoczyłam bój o kotka z kierownikiem, który "sam" chciał go wyleczyć... Przyniósł jakieś lekarstwo (Ospamox przypuszczam) i chciał ze zlewki wlać kociakowi do pyszczka...
Jak wróciłam po rower to nikt do mnie nie wyszedł, nikt nie zapytał co z kotem... dla nich to ekonomia, jeden kot mniej...
na razie maluch pojadł i miauczy... dużo dziś przeżył, dla niego zawalił się cały świat... zwłaszcza, że nie należy do super oswojonych, ale jak na brak kontaktu z człowiekiem i tak jest dzielny.... jest czarny z białym krawacikiem pod szyjką... zdjęcia kocika wrzucę na pewno.
Rozliczenie:





jeśli możesz to przetrzymaj go w domu...on jest za bardzo narażony na tą chorobę...U mnie jak maluchy się urodziły 6miało KK niestety nie mogłam je leczyć w domu więc codziennie do nich chodziłam trzy razy dziennie podawałam krople i leki na szczęście wyzdrowiały wszystkie... 





