"uspij go pan"szukamy DT,kto oswoi dzikunka?kto mu da spokoj

Podniose Boryska, zeby o nim nie zapomniano

ja pamiętam cały czas o Borysku :1luvu:

i jestem,że tak powiem,w pogotowiu,ale z nadzieją że znajdzie się dla niego coś lepszego

tak jak dla Majeczki :1luvu:

,którą chciałam wziąć na "warunkach Carmen",czyli warunkach takich jak dla Boryska i co :?:

i Majedzka dziś jedzie do własnego domku :ok:

a śmiem twierdzić że problem majeczki jest o wiele większy niż Boryska i jednak znalazła domek :piwa:

trzeba szukać i nie można :!:

tracić nadziei :!:

ehhhh....no niby problem fizyczny tak, ale psychicznie Majeczka jest kochana przytulanka.
A kto wezmie kota co na niego fuka? :oops:

O j nie spadamy :1luvu:

tylko po domki w góre :ok:

Kikou - napisz kilka slow, co u malucha...moze jakas nowa fotka :kotek:

Dlaczego temat ucichl?
Czy domek juz nieaktualny? Smarti?

odpisałam szczegółowo na PW

do góry Borysek :ok:

Dzieki Smarti.

Moze ktos inny zauroczy sie Boryskiem. Podniose biedaka.

a ja tak myslałam w nocy :roll:

bo może nie doczytałam ale czemu Borysek nie ma trochę większej klatki?
bo u mnie ta klatka też byłaby przecież tylko powiedzmy 4 na 4m i w niej budka. cała z siatki na słupkach metalowych i sufit też siatki.
to dlaczego u Ciebie tak nie może mieć?

nie to żebym się wykręcała od Boryska-przeciwnie-szczegółowo opisałam jaka jest u mnie teraz syt.i jakie plany.
po prostu

smarti pisze:a ja tak myslałam w nocy
bo może nie doczytałam ale czemu Borysek nie ma trochę większej klatki?
bo u mnie ta klatka też byłaby przecież tylko powiedzmy 4 na 4m i w niej budka. cała z siatki na słupkach metalowych i sufit też siatki.
to dlaczego u Ciebie tak nie może mieć?

nie to żebym się wykręcała od Boryska-przeciwnie-szczegółowo opisałam jaka jest u mnie teraz syt.i jakie plany.
po prostu

Smarti - przypominam, ze kot nie mieszka u mnie. Kot mieszka u dogomaniaczki, ktora ma 12 psow i ciagle jakies znajduje, pomaga, tymczasuje,leczy. Nie ma warunkow do trzymania kota.

to wciąż nie tłumaczy sensu zamiany klatki na klatkę

kikou11 pisze:no to jeszcze raz od początku żeby nie było wątpliwości:

1. kot był zupełnie dziki, facet dokarmiał je gdzieś i dlatego go znał (z widzenia po prostu),
przyniósł go na rękach bo kot był w agonii i dlatego dał sie podejść i złapać.

2. Borysek mieszka w psim kojcu 2na 2 metry i tam w kątku ma mały kontener ktory służy mu za budke do chowania...

3. z tym wypuszczeniem na wolność właśnie miałam taką samą koncepcje, myślałam że go podlecze, wykastruje, żeby sie domu trzymał i wypuszcze... i tak zrobiłam. Zrobiłam mu miejsce w byłym kurniku pełnym słomy z otwartym wejściem z tyłu domu gdzie nie dochodzą psy. Niestety po dwóch miesiącach musiałam go złapać bo mimo że przynosiłam mu jedzenie wychudł, chyba mu wiejskie koty sąsiadów wyżerały...

4. Oddam Boryska chętnie w dobre ręce do kogoś kto weźmie go do mieszkania i oswoi żeby żył jako kotek domowy -niewychodzący, myślę że zamiana klatki na klatkę nie ma sensu......

teraz później doczytałam że u Smarti są same kotki kastraty...
Być może to jednak byłaby inna sytuacja bo tu gdzie mieszkam wiejskie koty wszystkie oczywiście niekastrowane wiec chyba z nimi Borys nie mógł konkurować.....ale z innymi kastratami mogłoby sie udać....

u mnie też mieszkalby w psim kojcu,dokladniej w kojcu po moim ukochanym psie ktory już jest za TM,czyli jego syt niewiele by się zmieniła...

Kikou,
jaki jest dokladnie jego stan zdrowia i psychiki na dziś?no i stosunek do człowieka i do innych kotów?

u mnie dokładnie to syt.niestety trochę wymknęła się z pod kontroli.
Kotkce która mieszkala w kojcu postanowiliśmy po dwóch i poł miesiąca otworzyć kojec aby nie czuła się więziona.
To było w zeszły weekend....od tego czasu jedzenie znika,jesteśmy przekonani ze wiedzieliśmy ją razem trzy razy,bo biegło po ogrodzie czarne kocisko niemiziaste czyli żadna z naszych a nikt inny czarny w okolicy nie mieszka...
micha jest regularnie wyjadana,na posłanku ktoś śpi ale na gorącym uczynku Carmen nie złapaliśmy a gości odwiedzających jest u mnie 11-tu nie licząc rezydentow,którzy też lubią skubnąć tam czasem mimo że w domu mają po pachy..
Czyli-reasumując-myślę ze zamknąć kojca nie mogę bo mam caly czas nadzieję ze to Carmenka tam sypia i się stołuje,ewent po schowaniu kosiarki itp.mogłabym przenieśc jej posłanko i michę za ścianę na miejsce kosiarki ale czy ona będzie chciała tam się przenieść?
boję się aby nie uznała że jej tu nie chcą jak zobaczy "swoj" kojec zamknięty z obcym kiciem w srodku..
jeszcze mam nadzieję że zimą zacznie pomieszkiwać w tym kojcu i da się zlapać abym mogla ją zaszczepić,bo poszła w świat niezaszczepiona(co prawdza ma już rok)-po prostu nie sądziłam ze po tak długim czasie zniknie mi z oczu tak skutecznie ,byłam przekonana ze będzie nocowała w swojej budce-wiem że popełniłam wielki błąd-nie znałam wystarczająco zwyczajów dzikich kiciow..

myślałam jeszcze o klatce -łapce.
gdyby ktoś mi ją pożyczył to mogłabym ją złapac i zaszczepić-to ma o tyle znaczenie że dzikunek nie jest chyba całkiem zdrowy..,a zresztą tak czy inaczej szczepienie by jej się bardzo przydalo więc i tak planuje to zrobić..
ale to moze się udać tylko w "jej" klatce,czyli to bylby i tak priorytet..

oczekuję rad i pomysłow bo sama jestem w kropce... :roll:

smarti pisze:to wciąż nie tłumaczy sensu zamiany klatki na klatkę

ok. rozumiem, ze zmienilas zdanie.
Sens jest ciagle taki sam, Borysek jest niepelnosprawny, nie moze zostac wypuszczony na wolnosc.
Wydawalo mi sie, ze wczesniej wspieralas ten pomysl, sytuacja Borysa byla od poczatku taka sama, nic sie nie zmienilo, wiec nie wiem skad to zdziwienie.

No problem., koniec tematu Boryska.

no wiesz

to wcale nie znaczy ze zmieniłam zdanie.
nie sądzisz,że jeśli chce sie abym wziela kota to należą mi się wyczerpujace informacje o które proszę a i wątpliwosci mam prawo miec

piszesz że sens jest taki sam bo Borysek nie moze zostac wypuszczony na wolność i z tego ma wynikac że jest sens zamieniać klatkę na klatkę :?:

- toż to jakiś bełkot :!:

czy tu chodzi o dobro kota-tego i innych(w tym wypadku moich)- czy o to żeby kota zepchnąć komuś innemu czyli mnie????????

Takiej decyzji nie podejmuje się w 5 minut jeśli się ma ją podjąć odpowiedzialnie.To jest o ile się nie mylę dziki,potrafiący się odgryzć do kosci kot,w dodatku niepełnosprawny-ma być z kotką której nie zdązyłam zaszczepić a za którą też jestem odpowiedzialna-czy to dziwne że pytam o jego dokładny stan zdrowia????????

i w koncu-czy osoba u ktorej on jest, jest aż tak niedostępna że nie może się pofatygować na forum i odpowiedziec mi z pierwszej ręki

"uspij go pan"szukamy DT,kto oswoi dzikunka?kto mu da spokoj

Kto przegląda forum