Kotka w ciąży żebrała o jedzenie przy trasie-ma DT :)

[iskra666]

Cieszę się baaaaaaaaaaaaaaardzo bardzo baaaaaaaaardzo !!!

[Tajemniczy Wujek Z.]

[Cameo]

To do nas przyjedzie koteczka czekamy już na nią z niecierpliwością.

[Dulencja]

No!!! Ale wieści

[Tajemniczy Wujek Z.]

Hmm... ciekawe co z maluchami, które zostały... czy sobie poradzą same...

[iskra666]

No właśnie nie wiadomo czy dwa zostały czy jeden..
Kociaki ponoć nie podchodziły nawet do stacji, ale z tego co nam wiadomo są na tyle duże żeby poradzić sobie same.

Ponoć z pięciu zostały dwa lub jeden.. po rozmowach również z wetem stwierdziłyśmy, że co by się nie działo to zabieramy mamuśkę,
bo pojawiały by się i równie szybko znikały kolejne malce

Monika ma zawieść im/jemu worek karmy.Gdybyśmy miały możliwość umieszczenia go gdziekolwiek,
to próbowałybyśmy go złapać [ponoć dzikusek]
na tą chwilę bezsensu jest łapanie kociaka, bo po prostu nie mamy co z nim zrobić

[Cameo]

Pozostaje mieć nadzieję że sobie poradzą... jeśli były starsze, to matka napewno przestała się już nimi interesować. A skoro była w ciąży, to nie miała raczej karmiących kociąt pod opieką.

Jutro podjadę do lecznicy - kupię zapas mokrego conva dla mamuśki, musi się wzmocnić po tej sterylce.

[monikah]

Tak jak pisała Iskra, zostało jedno lub dwa kocięta. Są już raczej na tyle duże, że nie potrzebują opieki matki. Pracownicy tej stacji to dobrzy ludzie, dokarmiają je, a ja zawiozę im dobrą suchą karmę. Niestety, na teraz tylko tyle mogę zrobić ...

[iskra666]

tylko?

[Cameo]

Kotka już u nas. Miałam problem z wyborem imienia, wahałam się między Daisy (stokrotka po angielsku), Flor czyli Florka (kwiat po portugalsku) i Felicja (szczęście po hiszpańsku: Felicidad) ale ostatecznie została Felicja.

Mała syczała na widok kotów i nawet na swój własny cień Kiedy wróciłam z pracy było ciut lepiej, ale jeszcze są delikatne syki, kiedy któryś z kotów chce się do niej zbliżyć. Wypiła trochę śmietanki, suchego ku mojemu zdziwieniu, nie chce. Wczoraj dałam jej jeszcze trochę conva, nie zjadła wszystkiego, za to leżała przy misce broniąc jej jak lew. Mamba natomiast krążył wokół niej jak sęp, co wyglądało trochę komicznie Ostatecznie udało mu się podejść do miski i wyjeść resztki, ku niezadowoleniu Felki. Mamba nie przejmował się sykami, ale dla jego dobra odsunełam trochę miseczkę. Była też kupa (pół rzadka) przed krytą kuwetą - podejrzewam Felicję, bo chyba nie potrafiła wejść do środka, ale postaram się zdjąć drzwiczki, albo chociaż postawić normalną kuwetę.

O Felci będę teraz pisać tutaj: viewtopic.php?f=1&t=116177&start=180