U nas kuriery nie raz po prostu zostawia na chodniku, bo niektore dostawy sa tak zwane "do kraweznika". Sa tez "do drzwi" ale i tez "drzwi wejsciowe" / "schody". Tak ze trudno jest nie raz. Ale Ci z zooplusa przynosza do domu.
A ja na silownie przeciez chodz.... Tylko ze ten wor to taki nieporeczny, no i naprawde ciezki.

A ze wczoraj sie kiepsko czulam, to mi sie odechcialo. Ekspedientka do mnie: "Czy pani czegos nie znalazla?" Co mialam jej powiedziec? Powiedzialam, ze mi sie niesc nie chce a ona, ze ten mlody pan mi pomoc moze. Speszylam sie i ucieklam
Ale ile razy wnocze wszystko do gory sama... Znam ten bol Koconek, znam. Nie potrafie z pustymi rekoma do domu wracac no i zamiast isc pare razy do auta, to biore wszystko na raz. Wyglada to tak, ze mam torebke (walizke jak moj szef twierdzi), laciata torbe po jedzeniu, torbe po treningu, torbe z zakupami, itd. Nie raz jeszcze jakas paczke, ktore tez sobie daje do pracy przyslac. Czy ja jestem glupia???