» Pon wrz 13, 2010 19:00
Re: s.o.s.
Tą szylkretkę mamę poznała w połowie lipca - byłą taka półdzika i przychodziła na balkon żeby coś zjeść. Miała wówczas trójkę małych, które jeszcze karmiła, i była w kolejnej ciąży. Te małe jej całkowite dzikuski były. Przy każdym ruchu moim uciekały. Nie można było więc zabrać im matki i zostawić je bez opieki. W pewnym momencie jedno małe zniknęło w niewyjaśnionych okolicznościach i została dwójka.
Pewno dnia przyszłą ta szylkretka mama sama, była całą przemoczona i widać było, że jest chora. Pozwoliła się zabrać z balkonu i nawet bez oporu pozwoliła się zabrać do weta. Była chora, dostała antybiotyki. Jedno oczko miała całe zaropiałe i już tak sklejona,że nie można było go rozkleić. weterynarz zrobił oczywiście porządek z oczkiem również. Urodziła w międzyczasie 6 małych ślicznych kociąt, które tego samego dnia po prostu zdechły.
Okazało się potem, ze te wcześniejsze kotki urodziła w rynnie, a gdy lały deszcze własnym ciałkiem zasłaniała te swoje małe kocięta. Kiedy w tej rynnie już się nie mieściłą to przeniosła swoje małe pod krzaczek, gdzie też ciągle byłą przemoczona.
Jej małe były dzikuski. Gdy Effi kurowała się u nas, maluchy - dziś około 5 miesięcy, przychodziły na balkon się stołować. Najpierw udało się złapać jedno kocie, a po tygodniu drugie.
Cała ta rodzinka jest już w bezpiecznym w miarę miejscu. Te dwa maluchy biegają już razem po domu, a właściwie tam, gdzie się da biegać. Śpią razem, ale mama trzyma się z boku, a czasami sprawia wrażenie, jakby już tych swoich małych miala dość. Effi jest już zdrowiutka - nawet oczko jest zdrowe.
Bursztynka pojawiła się u nas około 2 tygodnie temu. Przyniosły ją dzieci sąsiadów, mówiąc - bo pani lubi koty.
Znalazły ją w piwnicy prawie zagłodzoną na śmierć. Oczywiście brzusio wydęte strasznie było. W między czasie była trochę przeziębiona, ale powoli zdrowieje. Ma może 3 miesiące. Strasznie się tuli, śpi z człowiekiem pod kołdrą, przytulona do człowieka. Do tej pory razem z Pełkiem spali przytuleni do siebie i do człowieka. Pełek, gdy Bursztynka się u nas pojawiła otoczyl ją swoją opieką. Ona na początku się go trochę bała, bo Pełek był zbyt energiczny na ten moment dla niej, ale gdy się troszkę poprawiła sama zaczęła mu wtórować. Przy czym ona nie chce dworu na szczęście.