Mała Żeż powinna nazywać się Chylińska, bo mordę drze rockowo. Obudziła mnie o 5.oo rano , bo była głodna

Sama wpałaszowała miseczkę intenstinala i jak sprzątałam kuwetę poszła do Rafała i Gwizdka i wtryniła im się do miseczek z bozitą

. Mam nadzieję, że to troszeczkę jej nie zaszkodzi. Niemniej i tak dalej ma srakę. Pocieszające jest to, że apetyt wrócił. Byłam z nią rano u weta i zawiozłam też qpala do badania. Dostała jeszcze elektrolity w kroplówce i pozostały zestaw. Dalej mam podawać nifuroksazyd, no i te antybiotyki. Na szczęście już przez weekend będę w domu, bo ta gonitwa mnie wykończy. Teraz najważniejsze to ustabilizować qpala i wyleczyć pupe, bo mimo kąpieli w rivanolu ma dalej opieczoną od sraki. Dziś mam w aptece do odbioru oliwkę, którą polecała rehabilitantka Avatara - Ozonelle z ozonem. Rzekomo rewelacja na takie odparzenia.
Pozostała trójka ma się też lepiej, ale one miały cały czas apetyt no i są większe od Żeż.
Wczoraj mimo tego całego zamieszania z malutką udało mi się ulokować dwa kociaki z podwórka, które opisywałam z akcja policjantów i karmiciela. Kobieta nie była pewna, czy da sobie radę z kociakami, bo nigdy kotów nie miała, ale obiecałam, że jeżeli to jest jedyna przeszkoda to na moją radę może zawsze liczyć. Chłopak - karmiciel zawiózł kociaki do nowego domku i był bardzo zadowolony, że tak to się skończyło. Po drodze jeszcze podrzucił naszą dobrą karmicielkę Gabrysię z ciężarną kotką do lecznicy ze szpitalikiem, bo niestety nie mamy gdzie przetrzymać kotkę po zabiegu.