Moderatorzy: Estraven, LimLim, Moderatorzy
sabina skaza pisze:ja mam w domu sajgon, zjazd rodziny i chrzest bliźniaczek, wraz z roczkiem, rocznicą ślubu, ojjjjjjjjjj jak przeżyję te 7 dni to będzie dobrze. przepraszam za moją nieobecność.
sabina skaza pisze:PODAJCIE MI SZYBKO SPIS WASZYCH TYMCZASÓW NA MIESIĄC WRZESIEŃ
sabina skaza pisze:UWAGA, DOSTAŁAM DZIŚ DONOS DO BIURA:
"Witam.
To co usłyszałem od jednej z Waszych wolontariuszek, opuściło mi szczękę do ziemi.Jej numer znalazłem w ogłoszeniu w internecie dotyczącym adopcji jakiegoś kota.
Sprawa wyglądała tak, iż dzwoniłem by dowiedzieć się o kontakt z kimś kto zabrałby zabłąkanego, ok. 4 miesięcznego malucha. Pani, młoda osoba, zaproponowała mi pozbycie się (czyt. wyrzucenie na ulicę) kotka, ponieważ tam będzie mu lepiej, bo one mają już i tak za dużo kotów.
To jakiś obłęd. Czytając o Was wszędzie płaczecie o dofinansowania i pomoc. Po co Wam to? Mając takich wolontariuszy???
niePOZDRAWIAM.
Ps. Nr do tej "wolontariuszki" 506664750"
BYŁ TO DONOS NA MNIE OD PRZEMIŁEGO PANA ZE ZE STACJI BENZYNOWEJ, RÓWNIEŻ ODPISAŁAM:
Rozmawiał Pan z założycielką PKDT czyli ze mną.
"Tłumaczyłam Panu, że nie przyjmujemy kotów, tylko wyadoptowujemy te które już mamy od dawna i którym nie udało się znaleźć domów, na naszej stronie internetowej jest wyraźnie napisane, że nie jesteśmy schroniskiem i nie przyjmujemy interwencji. Chciałam Panu podać numer do schroniska, i tłumaczyłam że w schronisku kot nie ma szans na przeżycie, bo zostanie włożony do klatki jako 5 czy 7 i albo umrze na koci katar albo na inną chorobę, że w środowisku naturalnym ma większe szanse, (bo tam ma choć 50 % na przeżycie), zaś w zbiorówce ich nie ma. My kotów obecnie nie zabieramy z ulic, jeżeli są chore- to je leczymy i znów zawozimy na ulicę. Gdzie mamy je niby trzymać? Ja mam w swoim domu obecnie 13 kotów bezdomnych plus 2 moje, 4 u koleżanki (b.chore i nie daję sobie z nimi, 3 u weterynarza na ostrym leczeniu) - czyli 22 życia za które jestem odpowiedzialna. Pytam więc- czemu Pan obarcza innych znalezionym kotem, kiedy można by było go zabrać choćby do piwnicy, zrobić ogłoszenia, wyadoptować. Czym się Pan różni ode mnie? Czyli wychodzi na to, ze ja jestem zła, bo nie chcę sprowadzić do domu 20 któregoś kota a Pan jest ten dobry- bo Pan go sobie położył na torbie i wykonał aż jeden telefon do mnie mówiąc że: naszą całą organizację to "o kant dupy można rozbić". To jest wg Pana zachowanie fair? Czyli ja i moje koleżanki mamy przyjmować wszystkie zgłoszenia, a Państwo jesteście tylko od tego żeby nas emocjonalnie szantażować : " jak nie weźmiesz kota to on umrze"- tak może i umrze, ale nie przeze mnie, tylko przez Pana, bo wyrzucając go na ulicę to Pan się przyczyni do jego śmierci- nie ja. jestem odpowiedzialną opiekuną kotów, i nie mogę sobie pozwolić na masowe wirusówki, mam chore koty, płacę misięcznie ok 1 tys zł za ich leczenie, nie wspominając o karmie, żwirku. takich zgłoszeń jak od Pana dostaję dziennie kilka- czemu ludzie nie chcą rozwiązywać problemów bezdomności sami? jeżeli bym przyjmowała każdą znajdę miała bym już z tysiąc kotów w swoim domu. Jeszcze raz podkreślam ze prowadzimy akcję w mieście, czyli w stoczni i zajmujemy się sterylizacjami miejskich kotów w celu zmniejszenia ich nadpopulacji, to chyba dużo! schronisko też by na 90% nie przyjęło zdrowego wolnobytującego kota, bo nie ma takich przyjęć w statucie. Nie chciał Pan prowadzić dialogu, nie był Pan za miły, tłumaczyłam, ze mam chrzest dzieci i ze mam zjazd rodziny, mąż mi zrobił potworną awanturę, bo zadzwonił Pan na mój prywatny numer w niedzielę rano przy śniadaniu żądając rozwiązania za Pana problemu, czyli podania numeru do osoby która weźmie tego kota. każda z nas ma masę kotów w swoim domu, bezdomność zwierząt nas przerosła, mamy zakaz Fundacji Viva! na zabiranie kolejnych kotów . Ja i moje koleżanki tak jak i Pan mamy takie samo pole do popisu w kwestii ratowania kotów, czyli- tak samo jak i Pan ja jestem osobą prywatną i pomagam kotom zupełnie za darmo, nie mając z tego żadnego uposażenia, robię to w wolnym czasie, rozbijając tym samym życie mojej rodziny. Jakby Pan się czuł jakby Pan za godzinę musiał wyjść z żoną do kościoła na chrzest swoich dzieci a do Pana żony na tel prywatny dzwoniła by jakaś obca osoba? Wie Pan żeby wymagać pomocy, wypadało by się zapoznać z naszą działalnością i z tym co robimy, trzeba by było zajrzeć na naszą stronę i przeczytać kim jesteśmy a nie z góry zakładać że kota Pan umieści u jednej z nas. Poza tym telefon w niedzielę rano, już pomijając fakt chrztu moich bliźniąt był po prostu niestosowny.
Mam nadzieję że jednak nie wyrzucił Pan tego kota na bruk, mogę polecić tanią lecznicę fundacji i pomóc w jego ogłaszaniu, ewentualnie wspomóc karmą.
Sabina Skaza, założyciel PKDT."
sabina skaza pisze:PROSZĘ O SUGESTIE- GDZIE JESZCZE MOŻEMY ROBIĆ ZBIÓRKI,
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 10 gości