Ależ idealny Lokator Łazienkowy mi się trafił.

Siedzi cichutko, ani piśnie, nie usiłuje uciec i tylko gdy któreś z dwunogich wejdzie to środka to tańczy, mruczy, przymila się. O takim drobiazgu jak bezbłędne opanowanie kuwety to nawet nie wspominam.
Wczoraj była akcja obcinania pazurków. Wchodziłam do łazienki z cążkami w ręku i z duszą na ramieniu, wyobrażając sobie przynajmniej głośny protest. I co? I nic. Zero problemu. To raczej moje domowe koty głośniej lamentują przy utracie drogocennych szponów.
Jedyne protesty Kizi dotyczą obecności innych kotów.

A szylkretki są bardzo, bardzo zainteresowane i najchętniej już, teraz zawierałyby znajomość. Jedynie Hrabina-Blondyna stara się ignorować sprawę, wychodząc z założenia, że dopóki problem nie plącze jej się pod nogami, to go nie ma. No czasami syknie ostrzegawczo przez kratki łazienki: "Ani mi się waż wychynąć stamtąd, bo wtedy pokażę ci, kto tutaj rządzi."
