Kocyki są śliczne, a i wybierały dziewczyny długo, żeby mi najładniejszy wybrać

grubiutki, w krateczkę, Małej dzielnie służy, ale tylko w nocy, bo tylko na noc w klateczce. A więcej nie chciałam brać, bo tam się na pewno przydadzą, nam jeden wystarczy, nie można być pazernym
Wczoraj byliśmy na zastrzyku. Oczko dzielnie zakraplamy.
Mała jest niemożliwa, ja już naprawdę nie mam do niej siły. No ja rozumiem wszystko, potrzebę przyjścia, przytulenia się, ale to co ona wyczynia przechodzi wszystko. Zachowuje się tak, jak by się chciała dostać przez oko, przez ucho do środka człowieka. Łagodniejsz wersja okazywania miłości to siada na ramieniu i śpi albo chodzi wokół szyi. Rafał siedzi i ryczy ze śmiechu jak nie mogę się od niej opędzić. No siedzi na mnie non stop, nie da się jej odkleić, zająć czymś innym.
O piątej rano zrobiła nam pobudkę, wstałam, zakropliłam oczy i wypuściłam już z klateczki bo przecież nie dało by rady spać, taką syrenę włącza. No i się zaczęło. Musiałam się cała ukryć pod kołdrą żeby się jeszcze chwilę przespać, ale nie, wcisnęła się jakoś. Na szczęście przytuliła się i usnęła
Je nie za dużo, nie ma za bardzo czasu. Kupa była, o dziwo modelowa. Z oczkami nie wiem, czy jest jakaś poprawa. Dzisiaj będziemy u Ani to się okaże. Jeśli chodzi o kuwetę to jak na razie 100% celnie, przynajmniej nic poza nie zauważyłam

Szpronia nadal obrażona, jak by jej nie było.
Imienia jeszcze nie ma, nic mi nie pasuje.