Wet mi wydrukował kartę leczenia, może to pomoże. Naprawdę zadziwiające są te piątki

Znajoma mi powiedziała... do trzech razy sztuka.... no wiem, że jakbym z nim nie pojechała to go nie ma.
Myślę, że kot ma więcej szczęścia niż rozumu. Ja nie mam samochodu, a do weta autobus czasem raz na godzinę, na nogach ze dwie godziny bym szła. A tak akurat się udawało, że przeważnie ktoś mógł mnie podrzucić, w miarę szybko i szybko udzielano mu pomocy.
Na mój gust Merlin miał Obrzęk naczynioruchowy (obrzęk angioneurotyczny, obrzęk Quinckego) i mogło się to skończyć zgonem. Nie jest wykluczone, że sytuacja może się powtórzyć w przyszłości ( gdyby nie daj Boże coś go znowu np. użądliło).