Sasza wciaz i wciaz w kontakcie z człowiekiem zachowuje sie i czuje jak przysłowiowy śmieć.Za każdym razem kiedy go głaszcze pochyla łepek bardzo nisko,jak moze to do samej ziemi,uszy przy sobie,cały tułów uniżenie skulony.
Nie ucieka przede mną w popłochu,nie wydaje mi sie aby odczuwał strach,według mnie ten kot czuje sie jak ktos kto nic nie jest wart.
Wczoraj obejrzałam ciekawy program,dotyczył psa,ale bardzo pasuje do sytuacji Saszy.Powiedziano tam,że psa o obniżonej samoocenie nie powinno głaskać sie po łepku,bo to poteguje uczucie niskiej wartosci,ale powinno głaskać sie od spodu pysia,wtedy utrudnione jest pochylanie łepka na znak unizenia.
Nie wiem jak terapie psów mają sie do terapii kotów,ale innego pomysłu nie mam.
Głaszcze Saszkę od spodu pysia,z poczatku czuł sie nie pewnie,nie wiedział co chcę zrobić,nie znał takiego dotyku.Teraz tylko-nie czuje się komfortowo-

faktycznie,takie głaskanie utrudnia mu pochylenie nisko łepka w mojej obecnosci,a on przywykł do pozycji w której okazuje totalne poddanie.
Na razie w czasie takiego głaskania,z uniesionym lekko łepkiem do góry,stara sie chować wzrok.
Gdyby ktos miał jakis pomysł na dodanie Saszy wiary w siebie i w to ze jest najwspanialszym kotem na swiecie,to chetnie wypróbuje.