» Czw wrz 02, 2010 22:40
Re: Zaginęła kotka- cudem odnaleziona -Konin!!!
Witam!!!Trochę już ochlonęłam, ale nadal nie do końca wierzę, że Kitka jest w domu.Przeszła strasznie długą drogę i jest potwornie wycienczona,ale żyje.Kitka żyje dzięki swojej wielkiej woli przetrwanie i pani, która ją zauważyła i mnie zawiadomiła.Od niedzieli nasza wybawicielka dzwoniła do mnie codziennie, po każdym spotkaniu mojej kotki. Twierdziła,że to na 100 procent jest mój kot. Kotke spotykała w czasie swoich rowerowych wycieczek.Po raz pierwszy widziała ja tydzień temu, we czwartek w lesie za Nowym Dworem. Dopiero potem, tj. w niedzielę, przeczytała ogłoszenie na słupie w pobliżu marketu Inter Marche na Os. Chorzeń. Zaraz skojarzyła,że to właśnie tego kota widziała. Następnie od poniedziałku zawsze widziała ja ok.10-11 juz dalej, tj.na polu kukurydzy w Olesinie, niedaleko swojego domu. Kiedy jednak probowała się do niej zbliżyc, ta zwiewała i chowała się w tej kukurydzy. Obchodziłam to pole we wtorek wieczorem i w srodę ok.południa, ale jej nie spotkałam. W srodę jeszcze raz ok.17 wybrałam sie razem z mężem na pole. Mieliśmy iśc pieszo, bo to niedaleko naszego domu, ok.1km w linii prostej,ale pogoda była kapryśna, więc pojechaliśmy samochodem. zaparkowałam na skraju pola, wysiadłam i ruszyłam wzdłuż niego. Zaraz jednak przypomniłam sobie, że w czasie południowego obchodu rozsypałam trochę karmy właśnie na skraju tego pola, a więc zawróciłam,żeby sprawdzic czy nie została zjedzona.Karmy nie było, zaczęłam więc nawoływac Kitkę i w tym momencie sie odezwała. Zaczęła przeraźliwie miauczec.Schyliłam sie i wtedy ją zaobaczyłam-moja Kitka siedziała w kukurydzy. Próbowałam do niej podejśc, ale natychmiast zaczęła się oddalac, ruszyłam wiec za nia w tę kukurydzę. Na szczęście cały czas płakała. W koncu przystanęła, wtedy ja przykucnęłam i zaczęłam rozsypywac jedzonko. KIcia zaczęła je wąchac, a wtedy ją capnęłam i już nie puściłam.Od razu zauważyła,że jest ranna. Prawa łapkę przełożyła przez obrożę, która przy każdym ruchu drażniła i obcierała skórę pod pachą, aaż powstała paskudna, głęboka rana.Natychmiast wsadziłam ją do transportera i zawieźliśmy ją do domu, gdzie dokładnie ja obejrzałam, nakarmiłam,a potem zawiozłam do weta. Tym razem nie próbowała uciekac, nie miała siły!!!.Od wczoraj Kitka niemal cały czas śpi i cały czas chce byc blisko nas.Jak tylko się oddalamy-przeraźliwie placze!!Mam nadzieje,że szybko wróci do dawnej formy. Jeszcze raz wielkie dzięki!!!
Ostatnio edytowano Sob wrz 11, 2010 11:22 przez
Gena-G1, łącznie edytowano 1 raz