Ha! W swoich spekulacjach n.t. relacji kocich nie wzięłam pod uwagę faktu, że Kizia nie zna innych kotów i tym samym boi się ich.

Szylkretki bardzo mocno chcą się zaprzyjaźniać, a ona furczy, udając Bardzo Groźnego Kota.
Nadal nie wiem czy to kot wiejski czy podrzucony przez kogoś. Raczej skłaniam się do pierwszego założenia, bo kota nie zna chrupek, nie wie co znaczy bawić się, za to świetnie łapie myszy. Ale skąd u wiejskiego kota wzięłaby się taka proludzkość? Widać to szczególnie teraz, gdy siedzi zamknięta w łazience, bez żadnych bodźców zewnętrznych. Gdy tylko wchodzę do środka, to kot zaczyna tańczyć koło nóg, mruczeć, wzięty na ręce wtula się całym ciałkiem, udeptuje ramię prawie zasypiając na nim.
A propos łapania myszy.

Wczorajsze przedpołunie w Głuszy. Przyjeżdżają do nas goście. Kizia początkowo dotrzymuje nam towarzystwa, ale potem rusza na sąsiednie działki. Mija 45 minut, no może godzina, a tutaj Kizia wraca dzierżąc coś w pysiu. Mysz. Obok myszy z pysia zwisają źdźbła trawy. Kota ostentacyjnie rzuca zdobycz na środku naszej działki i patrzy na nas dumnie miaucząc: "No zobaczcie jaka jestem dobra, łowna kotka". Oczywiście wszyscy chwalimy, choć przyznam że ja niezbyt szczerze.

Przyznam, że również nie przyglądam się konsumpcji byłej myszy.
