Zmokłam wczoraj jak szczur jadąc do weta

Nie wzięłam już z sobą Kacpra, bo czuje się znacznie lepiej, a nie chciałam go wlec na taką pogodę. Wet potwierdził po sekcji Nana, że kocurek miał wady rozwojowe w całym układzie płciowym i z tego wynikły problemy z wydalaniem kału. Widząc jak trudno przyszło nam podjąć przedwczoraj decyzję jeszcze raz stwierdził, że zrobiłyśmy dobrze, bo efekt skomplikowanego leczenia wcale nie był by pewny, a kocio nacierpiało by się bardzo

I tak nam smutno i nic na to już nie poradzimy
Kacper przez dwa tygodnie musi być na ścisłej diecie niskobiałkowej, dostał jeszcze antybiotyk i specyfik /zapomniałam nazwy/ na nery do picia. Oczywiście cyrk był straszny z podaniem mu zastrzyku, bo w kocie obudził się niedostępny tygrys

Z preparatem do pysia już nie kombinowałam i dałam mu to do jedzona po wcześniejszym spróbowaniu smaku

Mi smakowało i Kacprowi też, bo mlaskał jeszcze przez chwilę po zjedzeniu jedzonka. W związku z tym potrzebuję dla niego mokrego renala, bo w suchym tego raczej jeść nie będzie. Ta dieta, jak i zresztą każda inna kosztowna jest

Gdyby ktoś mógł nas wspomóc...
Poza tym powstał jeszcze problem z czwórką piwniczniaków. Musiałabym je ulokować znowu w klatce, żeby skutecznie tępić grzyba. Niestety dwie klatki które mam są zajęte. Nie mogę wypuścić Kacpra, bo nie będę miała możliwości nakarmić go osobno - on nie chce współpracować w tym zakresie

Natomiast Pomyłka z maluszkami też lepeij jak siedzi w klatce, bo ...ona jest spokojna, maluszki leżą jej przy cycach i jest szansa, że przetrzymanie jej będzie mogło przebiegać krócej. Jak ją wypuszczę nie wiem gdzie się zaszyje i czy maluchy będą miały z niej pożytek. Jednak jak nie zdobędę klatki to właśnie tak będę musiała zrobić
Zamiennik wczoraj skusił się na bozitę w kartoniku. Inne jedzonko leży i nie chce je tknąć. Nawet na surowiznę się nie podkusił. Po prostu qrde nie wierzę, że on tak nagle wybredny się zrobił
Wczoraj wieczorem idąc na podwórka ubrałam se zimowy płaszcz, bo byłam już tak przemarznięta po wizycie u weta

Cała drogę myślałam jak biedne są podwórkowce w taka pogodę

Do tego jeszcze nie mamy gdzie karmić kotów na drugim podwórku. Nie ma tam żadnej wiaty, zadaszenia. Do tej pory jedzonko dawałyśmy na murku i tam nawet wczoraj w ten deszcz czekała na nas kotka

Jednak miseczki zalewa woda i dla kotów, które nie przyjdą zaraz zostaje rozmoczona papa której nie chcą. Na to podwórko nie da się wejść . Murek odgradza je z drugim podwórkiem do którego jest dostęp, ale tam są tylko garaże i koty siedzą gdzieś za murkiem po drugiej stronie

Musimy dziś iść wcześniej i rozpracować co tam da się zrobić. Kiepsko to widzę.