Dzisiaj porozmawiałam jeszcze z wetką (przy odbiorze bezdomnej Misi po sterylce) i Krawatek ma małe szanse na wykaraskanie się.
Jeżeli nawet teraz uda sie go na lekach jakoś wyprowadzić na prostą, to podobno takie koty żyją do roku czasu. Ciocia Ania powiedziała, że on jest jakiś niewyraźny i jest bardzo duże prawdopodobieństwo, że FIP się rozwinie.
Nie chcę mysleć o tym...
Fakt, nie ma apetytu, ale ja mu podtykam i jak jednego nie chce to drugie otwieram, dzięki SecretFire

która zadbała o to.
Teraz to praktycznie tylko saszetki Felixa je i mięsko gotowane. Śpi teraz sobie smacznie na moich kolanach.
