Dostałam pozdrowienia od Bejcusia. Pani, która go przyniosła na lecznicę i która go odebrała zaopiekowała się jego mamą...która urodziła 7 następnych kociaków

Do póki nie czytałam tego forum nie miałam pojęcia, że są takie problemy z bezdomnością i rozmnażaniem kotów. U mnie ciężko jest o kota, chyba, że ktoś z większego miasta podrzuci jakieś puchate szczęście jak moją Lusię.
Lusia już się lepiej czuję. Rozpanoszyła się u mnie w domu do tego stopnia, że Pusia boi się wchodzić do domu

i musimy zamykać Lusię z Bunią w pokoju, żeby Pusia mogła pomieszkać. Ale już niedługo Pusia zamieszka z moją siostrzenicą w domku obok

. Jeszcze jest wykańczany ale już się tam dobrze czuje i spała wczoraj na parapecie w nowym pokoju Amelki.
Bunia...potrafi chodzić nawet po ścianie, po mojej pięknej brązowej perłowej tapecie
