przeplyw pisze:Sprawa mojego sumienia już mało aktualna. Zawiozłem w tym roku 5 kociaków do zamordowania i będę o tym pamiętał do końca dni moich.
Dałem do sterylizacji i kastracji 4 koty. Też pewnie będę pamiętał długo.
Przysłużyłeś się kocurowi, bo nie zarazi się chorobami, o których pisałam wyżej.
FIV przenosi się drogą płciową, więc nie zainteresowane rozmnażaniem kotki nie zachorują. Dalej - kotki nie będą miały ropomacicza ani raka narządów płciowych lub listwy mlecznej. Poza tym - ciągłe rodzenie kociąt wyniszcza organizm. Jaka jest alternatywa sterylki? Tabletki/zastrzyki antykoncepcyjne. Ale to żadna alternatywa. Dawka hormonów w takiej tabletce/zastrzyku jest tak duża, że szkodzi organizmowi. Może przyspieszyć zachorowanie na raka, przed ropomaciczem też nie chroni.
Uwierz mi, gdyby były lepsze sposoby, to nie wysterylizowałabym Oliwki, którą wychowałam od trzeciego tygodnia jej życia. Oliwka nie miałaby szans na ciążę przy wykastrowanych kocurach, ale chciałam uchronić ją przed wyczerpującymi organizm rujkami (kotka potrafi wejść w ruję permanentną - przerabialiśmy to z Bokirką, której pierwsza ruja trwała i trwała, pomógł dopiero zastrzyk na wstrzymanie i sterylka dwa tygodnie później), nowotworami i ropomaciczem.
Co do kociaków do uśpienia - na szczęście nigdy nie byłam w takiej sytuacji, że musiałam to zrobić. Być może to przekroczyłoby moje możliwości psychiczne. Potrafiłeś podjąć tę trudną decyzję i ją zrealizować. Moim zdaniem - to godne szacunku. W konkretnej sytuacji zrobiłeś to, co najlepsze. Współczuję Ci, że musiałeś podjąć tę decyzję. Tri wróciła i nie wykazała zainteresowania maleństwem. Wyobraź sobie teraz, że byłaby szóstka takich maleństw...