O to bubor ma wątek

A właściwie jego koty mają
bubor pisze:Sęk w tym że cały czas się waham Mahob

, jak tylko zacznę smarować Kropusi pyszczek co będzie się wiązało z jej łapaniem i
Rozumiem. Ja też nie wyobrażam sobie leczenia Różyczki

Co prawda jak się ją dopadnie to można zrobić z nią (prawie)wszystko, ale to jest straszny stres dla kota. No i traci się całą więź, którą powoli i delikatnie się wypracowało

Na szczęście nie muszę (tfu, tfu) jak na razie na nic Różyczki leczyć.
Ale miziaste koty, takie jak np. Siupsiupek, są bardzo fajne nawet do leczenia

Jak muszę mu dać krople do oczka, a parze mu się często niestety, to nawet się o to nie obraża

Otrząśnie się tylko i wszystko jest dawniej

Każdy kociarz zasługuje na miziastego kota
