» Sob sie 28, 2010 19:59
Re: Djuna - "Niebieski Kruk" - wciąż niczyja. Broszka s.47
Nie przybyła z kosmosu, nie pochodzi z plenaty Wenus, ani tym bardziej z marsa [choć ponoć bywają takie Koty, które z tamtąd pochodzą, co uświadomiła nam pani weterynarz, mówiąc o wcześniejszych tymczasowiczach]- jest Ziemianką, urodziła się tu - na Ziemi. Jest normalnym kotem - cztery misiowatne i wielkie łapki, para błyskotliwych oczu, wąsy długie, rysunkowe pręgowane futro kocie, ogon jak huśtawka, którym ciągle macha, może brzuszek ciut za gruby, ale gabaryty wkońcu duże, eleganckie skarpeteczki i rękawiczki - nigdy brudne, zawsze czyste (damie przecież nie wypada w szarych chodzić rękawiczkach), biały krawat - żaden śliniak, najprawdziwszy krawat, no i ten charakter koci - niby homorzasta, czasem ciut marudna, to pomiaczy, to się gdzieś zaszyje. Serce za to wielkie. Przywiązanie. Przyjaźń. Kto rano pierwszy wita wstającego ludzia, kto zawsze miejsca przy człowieku na fotelu szuka, kto co wieczór łóżko okupuje i na kolana popołudniem chętnie wskakuje? A kto własnie siedzi na kanapie i się na ręce śmiesznie gapi, że "może byś, drogi człowieku, tak pogłaskał troszkę Kota, o najlepiej za uszkiem albo tam - pod bródką. Nie, po brzuszku nie, tam nie lubię..." - chociaż może czasem, kiedy humor dopisuje to i tam pozwoli śmieszny Djunn. Tak, to Dju. Dju - autorka dawno nieużywanych przez siebie słów pieśni (początkowo nawet trenów) "o świecie za szybą", coraz mniej sławna - bo zaniedbująca swoją karierę - przyokienna wokalistka i prawdziwa kocia wędrowcznika która - po przebyciu 15 kilometrów w przeszłości - tajemniczo utraciła cały swój entuzjazm do pokonywania wszelkich odcinków dłuższych niż 10 metrów na trasie kuchnia-przedpokoj-łazienka-pokoje (ewentualnie w innej kolejności) i dla której słowo "kondycja" czy "wysiłek fizyczny" przeszło do archaizmów i przestało najlepiej istnieć też. Dju to również stale zaspany wielbiciel krzesła z czerwoną poduszką, neurotyczny fanatyk wgapiana sie w przechodzniów za oknem, postrach i prowokant conajmniej trzykrotonie większego od siebie owczarka niemieckiego, czy po prostu koci leń, który bywa że wykonuje tylko pięć czynności w ciągu dnia: śpi, je, korzysta z kuwety, kolankuje, na zabawę praktycznie zasze brakuje czasu. Dju - po prostu felis catus, kot domowy. Kanapa, łóżko, wszystko co miękkie - numer jeden; biurko - "trochę twardo, ale przeżyję"; dywan "turlaaam się, fajnie jest, popatrz mój brzuch, a waż się tylko poiwedzieć, że jest wielki!"; kubek "ja wie, że nie wolno, ale co tam masz?"; lodówka "i tak Cię kiedyś, moja droga, otworze i wtedy zobaczysz!"; kuweta "witaj przyjacielu"; obiad "nie bój się i tak ci nie zjem", stół "ja tam nie leżałam, nie nie - to nie moja sierść, zapytaj tego tam potwora Korę, to ona".
Djuna to jeszcze ktoś. Ktoś tak naprawdę niczyj. Ktoś bez własnego domu, własnej kanapy, własnego ludzia, ktoś kto tego wszystkiego szuka , ktoś kto dąży do celu by do znaleźć.
"Hej poczekaj, przecież mówię. Wiesz, że tam za oknem widziałam dzisiaj kota, wielki był i wyglądał tak jak ja, tylko, że zamiast burego futra miał czarne, wiesz, taki pingwinek. I on tak skakał po płocie, nie wiem po co, że też mu się chciało, tak z jedej rurki na drugą, potem skoczył na to niskie drzewo, też nie wiem po co. Mnie by się nie chciało. Ale czemu ty mnie nie słuchasz? A teraz idziesz do kuchni? Mogę z Tobą? Zjadłabym coś. A wiedziałaś, że mamy nowego sąsiada? Widziałam go dzisiaj przez okno. Taki mały pies. Już ja bym mu pokazała. A! Patrz gdzie stawiasz kubek, no przecież jestem dużym kotem i potrzebuję dużo miejsca na stole, nie wiesz o tym? Ja zupełnie nie rozumiem co ty widzisz w tej herbacie, próbowałam kiedyś, to jest nie dobre, radzę byś przestała to pić. O, chodź zobacz, ptak siedzi na parapecie. Ciekwego co takiego fascynującego jest w tych ptakach, że inne koty za nimi aż fruwają. Też mi coś! To nie wypada damom, panom jeszcze, ale damom?! Nie, a skąd! Wiesz, że widziałam wczoraj na okładce jakiejść gazety kota podobnego do mnie?! Wyglądał prawie jak ja! Też miał skarpetki, tyle, że był grubszy! I patrzył tak jakoś dziwnie. Ta gazeta leżała stoliku. Na tym samym, z którego kiedyś spadł kubek z gorącą herbatą, nie pamiętam na kogo się ona wylała, ale ten ktoś miał komiczną minę, to się stało po tym, jak przytuliłam się do tego ustrojstwa z uchwytem. Śmiesznie było, choć śmieszniej było jak zobaczyłam tego Zo całą, z lampą na głowie. Acha, właśnie, idź szybko odsłoń mi w pokoju zasłonę, chciałabym poobserwować jeszcze deszcz. Idź i nie mardudź, że pada, przecież deszcz jest fajny. Słyszałam, że w poniedziałek też będzie deszcz. Wkońcu koniec lata sie zbliża. A, i tak w ogóle woda ci się zagotowała. A to niejakie ustrojsto z uchwytem się do ciebie dziwnie uśmiecha, nie wiem - ten rysunkowy kot tak dziwnie patrzy na ciebie, ja bym uważała z nim, no móie Ci. "
Djuna, serio serio tak potrafi gadać, gadać i gadać.
Żeby nie powiedzieć, że nawijać. Nawija po mistrzowsku, gruchając i mraukoląc.
Jest w tym najlepsza.
Gaja - ['] -09.06.2010 | Miya - ['] -05.05.2012 | Krzywy - ['] - 30.09.2012 | Niania - ['] - 19.01.2013 | Thaja - ['] - 04.02.2013 | Gaspar - ['] - 18.07.2013 | Kora - ['] - 21.06.2014
