Wiecie, tak mnie wzięło na wspominki... Ponabijam się trochę z Małej przy okazji wyadoptowania Cynamona

Otóż pamiętam jak pojechałam poznać Pompona... Był październik, na dworze nawet nie najgorsza pogoda, choć chwilami nieco padało. Nie umiałam trafić w to miejsce, gdzie Mała mieszka, objechałam okoliczne drogi ze trzy razy i miałam już lekką piane na pysku, prawie wisząc na telefonie przez który Mała tłumaczyła mi jak debilowi gdzie skręcić dojechałyśmy wreszcie na miejsce. Jechałam nastawiona dosyć sceptycznie, bo miałam wstępnie upatrzonego kota w schronie (oczywiście z charakterkiem który zapewniał porażkę adopcji), a Mała, której wytłumaczyłam o jakiego kota chodzi (z jakim charakterem) zaproponowała Wąsika. Widziałam jego zdjęcia i jakoś mnie nie powalił, ustaliłyśmy wiec, że odwiedzę ją w domu celem zobaczenia owego Wąsa, a potem pojedziemy do schronu. Kiedy jednak weszłyśmy do mieszkania Małej i zobaczyłyśmy Wąsa.... to było jak grom z jasnego nieba - miłość trafiła mnie w doopę z całą mocą, a moja Zuzia też nie mogła oderwać wzroku i oczu od kota. Teraz wiem, że to było przeznaczenie, i że Pompon też nas od razu pokochał, bo on nikomu obcemu nie pozwala się dotykać tak, jak pozwolił mojemu strasznemu dziecku już przy pierwszym spotkaniu. Mała przetrzepała mnie dokładnie, pytając o wszystko i w pewnym momencie nie byłam nawet pewna, czy ona mi tego kota da. W związku z narastającym uczuciem, które mną szarpało byłam skłonna rąbnąć jej tego kota w razie czego. Decyzja była szybka - bierzemy. Mała chyba się trochę wahała, czy dać, ale byłam stanowcza

Kiedy wyjąkała niepewnie, że "no dobrze.." porwałam kotka, żeby mi się nie rozmyśliła i zwiałam do domu. Nie byłam wcale pewna, czy nie będzie próbowała mi go odebrać i nawet szykowałam się do ostrej walki - nie dam sobie kota zabrać! Mam umowę, zapewniam kotu wszystko co trzeba - mój ci on!!!
Kiedy zobaczyłam po kilku dniach, że allegro Pompona nadal wisi szlag mnie trafił!

No, kombinują jak mi go tu zabrać! Trzeba im pokazać, że nie oddam go bez walki!Napisałam maila do Miki, która wystawiła allegro, chyba w dość ostrym tonie,

żeby sie odwaliła, bo to jest mój kot. Nie jestem pewna, czy to napisałam ale miałam ochotę postraszyć ja ewentualnym sądem, jak mi spróbuje kota zabrać

Boże... miłość robi z człowieka idiotę...

No, ale sobie popisałam...